– Nieobecności wynikają z mojej działalności politycznej i w okręgu wyborczym. A przede wszystkim z tego, że nie stosuję tej samej praktyki, co cała reszta, polegającej na usprawiedliwieniu się „innymi obowiązkami poselskimi". Nie było mnie w Sejmie, to niech mi potrącą dniówkę z zarobków. Z takiego wychodzę założenia – mówi Paweł Kukiz, lider Kukiz'15. W ten sposób tłumaczy swoje wysokie, bo drugie miejsce na liście sejmowych wagarowiczów.
I jest wyjątkiem, bo większość polityków nie przyznaje się do opuszczania posiedzeń bez usprawiedliwienia.
Na czym polega system? Zgodnie z regulaminem do potwierdzenia obecności na posiedzeniu potrzebny jest podpis na liście oraz potwierdzony wydrukami udział w głosowaniach. W przypadku posiedzenia zdalnego potwierdzeniem jest zalogowanie się w systemie oraz wydruki z głosowań. W przypadku nieobecności poseł ma siedem dni na usprawiedliwienie, którym może być choroba, wyjazd służbowy, zbieg posiedzeń Sejmu i komisji, urlop albo „inne ważne, niemożliwe do przewidzenia lub nieuchronne przeszkody". W przeciwnym razie traci dniówkę.
– Usprawiedliwienie się w Sejmie jest dosyć proste – mówi Krzysztof Bosak z Konfederacji, lider zestawienia sejmowych wagarowiczów.
Dlaczego więc ma aż 17 potrąconych dniówek za posiedzenia Sejmu i siedem za posiedzenia komisji? Wyjaśnia to niedopatrzeniem swoim lub sejmowych urzędników i zachęca, by nie oceniać posłów na podstawie statystyk. – Mamy sierpień, gdy Sejm nie pracuje, ale w poprzednich tygodniach byłem prawie codziennie. Jestem wiceprzewodniczącym koła, bywam na Konwentach Seniorów i na uzgodnieniach politycznych, więc jestem na Wiejskiej wielokrotnie częściej niż statystyczny poseł z terenu. Gdyby ocenić całą moją aktywność, prawdopodobnie byłbym w czołówce posłów – zauważa.