W środę wieczorem w Warszawie wylądował samolot z grupą kilkudziesięciu osób ewakuowanych z Afganistanu. "To oczywiście nie koniec naszej pomocy i kolejny transport zabierze pozostałe osoby. Chcemy też pomóc UE i NATO w dalszej ewakuacji" - zapowiadał premier Mateusz Morawiecki. Kolejna maszyna ma wylądować w czwartek ok. godz. 10:00.
O ewakuację pytany w Polsat News był europoseł Radosław Sikorski, były szef MSZ. - To jest oczywiście trudna sytuacja, bo w Kabulu panuje chaos, trudno tych ludzi zebrać, trudno im się przedostać na lotnisko. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy nie wyjechali wtedy, gdy nasz kontyngent i nasza ambasada były "zwijane" w 2014 r., bo wtedy było relatywnie bezpiecznie, że teraz się załapią i że ten problem rozwiążemy - powiedział.
Czytaj także:
Ewakuacja z Afganistanu. Do Warszawy przyleciało blisko 80 osób
Były minister spraw zagranicznych bronił decyzji o likwidacji polskiej ambasady. - To była słuszna decyzja, za którą premier Morawiecki powinien dziękować - bo gdybym jej nie podjął wtedy, to musiałby teraz likwidować i ewakuować ambasadę - oświadczył dodając, że "ludzi nie ewakuuje się ambasadami, tylko samolotami".
Zdaniem Radosława Sikorskiego, po wycofaniu polskiego kontyngentu wojskowego ambasada była zbędna. - Utrzymanie każdej ambasady pokojowej to wydatek rzędu 3-4 mln dolarów rocznie, ambasady wojennej, takiej, jaką była placówka w Afganistanie - 2-3 razy tyle - zaznaczył.