Po co PiS chce wprowadzenia lex TVN?
Artykuł 35 ustawy o radiofonii i telewizji, który określa stopień własności w mediach elektronicznych w Polsce, jest niedoprecyzowany. Jeżeli literalnie wziąć to, co deklarują wnioskodawcy, a więc niedopuszczenie na polski rynek kapitału pochodzącego z krajów niedemokratycznych, to można było na ten temat przeprowadzić dyskusję, zwołać ekspertów i odwołać się chociażby do wzorców panujących w Niemczech,we Francji i w innych krajach członkowskich UE. Można było w spokoju oraz konsensusie i dialogu procedować taką ustawę. Wybrano jednak drogą nagłą, konfrontacyjną i z zaskoczenia. Nie widzę zysków politycznych z tego działania, wręcz przeciwnie – wizerunek Polski na arenie międzynarodowej jest niezbyt klarowny pod względem przestrzegania wolności prasy. Tę ustawę należało przeprowadzić, ale sposób, w jaki to zostało wykonane, jest bardzo konfrontacyjny.
Parlamentarzyści PiS zostali zaskoczeni nowelizacją ustawy?
Dowiedziałem się o tym projekcie z mediów, podobnie jak zdecydowana większość z nas. Tematyką medialną zajmuję się 30 lat, również w parlamencie – byłem szefem Komisji Kultury i Środków Przekazu w Sejmie, a teraz jestem kolejną kadencję wiceszefem tej komisji w Senacie – i nikt nie pytał mnie o to, czy i jak należy doprecyzowywać ustawę. Nie było takich konsultacji w naszym obozie politycznym.
Czy poprawka Jarosława Gowina w sprawie lex TVN mogłaby zakończyć spór?