Paulina Hennig-Kloska: Rząd popełnił gwałt na finansach publicznych

Środki finansowe zagwarantowane w budżecie na walkę z covidem posłużyły realizacji polityki PiS – uważa Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050.

Aktualizacja: 22.07.2021 21:23 Publikacja: 22.07.2021 18:46

Paulina Hennig-Kloska

Paulina Hennig-Kloska

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Jak ocenia pani wykonanie budżetu w roku 2020, roku pandemii?

W 2020 r. rząd dokonał gwałtu na finansach publicznych. Mamy rekordowy rozjazd między deficytem a długiem publicznym – sięga 10 proc. PKB, czyli ponad 200 mld zł. Deficyt wynosi 85 mld, a dług publiczny wzrósł nam o 300 mld. Rząd uprawiał kreatywną księgowość, wypychając różne wydatki z budżetu państwa, udając, że ich nie ma, by móc mówić, że suchą nogą przeszliśmy przez czas epidemii, a to nie jest prawdą. Sytuacja finansów publicznych jest trudna nie tylko w związku z pandemią. W tym czasie rząd pod płaszczykiem epidemii wyczyścił sobie różne długi i zaległości płatnicze, które porobił np. w funduszach celowych w ciągu ostatnich pięciu lat. Nie ma reguły wydatkowej i poluzowana jest polityka fiskalna – można różne rzeczy luzować i czyścić, mówiąc, że odpowiada za to Covid-19, ale to nieprawda.

Czy poluzowanie reguł i wydatków w sytuacjach nadzwyczajnych, takich jak np. pandemia, nie przynosi lepszych skutków niż surowa dyscyplina?

Zakładając, że rząd postępuje w granicach rozsądku, to ta teoria byłaby pewnie właściwa, bo czasy epidemii prawdopodobnie nie sprzyjają oszczędzaniu i zaciskaniu pasa. Pieniądz wypchnięty poza ustawę budżetową można podzielić na różne grupy. Dużą grupę stanowią obligacje i pożyczki, które zostały dane jednostkom zewnętrznym zamiast dotacji. W ten sposób uniknięto księgowania tego w budżecie – to jest prawie 30 mld zł. Kto to dostał? Otrzymały to uczelnie wyższe, spółki infrastrukturalne – co się tam dzieje i jaki panuje tam bałagan, to dobrze wiemy – oraz TVP i Polskie Radio. Nie ma to nic wspólnego z utrzymaniem normalnej administracji państwowej. W moim przekonaniu środki te były marnotrawione, a rząd w ten sposób kupuje sobie spokój oraz propagandę. Rząd musi utrzymywać media, bo reklamodawcy nie chcą już mieć z telewizją publiczną do czynienia. To, jak bardzo próbuje się ideologicznie wchodzić w uczelnie wyższe i szkoły podstawowe, widzieliśmy niedawno – na to również potrzebne są pieniądze.

PiS wykorzystało środki pandemiczne po to, aby realizować swoje cele polityczne?

Oczywiście, że tak. W trakcie roku pojawił się nam nagle wielki deficyt w budżecie państwa na poziomie 100 mld, a skończyło się na 85 mld. Ta zmiana i ta nowelizacja, które PiS przeforsował przez Sejm w ubiegłym roku, nie miały nic wspólnego z covidem. Może najwyżej 10 proc. tych wydatków, które tam doszły, miały coś wspólnego z epidemią. Natomiast finansowanie pomocy w czasie epidemii było zupełnie zewnętrznie realizowane przez obligacje Państwowego Funduszu Rozwoju i przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Deficyt budżetowy, który mamy – w większości – nie ma nic wspólnego z dokonywaniem reform i jakichś ważnych wydatków w państwie ani z epidemią. To w dużej mierze jest finansowanie polityki PiS.

Czy transfery socjalne to nie jest remedium na to, żeby całkiem nie zamarła konsumpcja podczas lockdownu? Może wpuszczenie pieniędzy do kieszeni obywateli i na rynek to dobra metoda?

To, co uratowało gospodarkę w czasie epidemii, to eksport. Mieliśmy rekordowo wysokie saldo w obrocie zagranicznym, które sięgnęło poziomu 82 mld zł, czyli 3,5 proc. PKB. Gdyby nie ten bardzo duży eksport, to nasz spadek PKB byłby większy. Trzeba podziękować za to naszym zagranicznym partnerom biznesowym, najczęściej pochodzącym z krajów członkowskich UE – największym są Niemcy, które są teraz tak często atakowane przez polski rząd. Nadwyżka napędzała nam produkcję, co pozwoliło zmniejszyć spadek PKB. Mamy tak skonstruowaną gospodarkę, że większą cześć stanowi produkcja niż turystyka – inaczej niż Hiszpania, Francja czy Portugalia – dlatego jesteśmy w dość dobrej kondycji gospodarczej w czasach po covidzie.

współpraca Karol Ikonowicz

Jak ocenia pani wykonanie budżetu w roku 2020, roku pandemii?

W 2020 r. rząd dokonał gwałtu na finansach publicznych. Mamy rekordowy rozjazd między deficytem a długiem publicznym – sięga 10 proc. PKB, czyli ponad 200 mld zł. Deficyt wynosi 85 mld, a dług publiczny wzrósł nam o 300 mld. Rząd uprawiał kreatywną księgowość, wypychając różne wydatki z budżetu państwa, udając, że ich nie ma, by móc mówić, że suchą nogą przeszliśmy przez czas epidemii, a to nie jest prawdą. Sytuacja finansów publicznych jest trudna nie tylko w związku z pandemią. W tym czasie rząd pod płaszczykiem epidemii wyczyścił sobie różne długi i zaległości płatnicze, które porobił np. w funduszach celowych w ciągu ostatnich pięciu lat. Nie ma reguły wydatkowej i poluzowana jest polityka fiskalna – można różne rzeczy luzować i czyścić, mówiąc, że odpowiada za to Covid-19, ale to nieprawda.

Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?