Wkrótce Najwyższa Izba Kontroli ma opublikować raport dotyczący tzw. wyborów kopertowych, czyli wyborów prezydenckich, które w formie korespondencyjnej miały odbyć się 10 maja (ostatecznie do tego nie doszło). Według "Super Expressu", który podawał, że zapoznał się z pełną wersją raportu, dokument jest "druzgocący dla rządzących i nie pozostawia suchej nitki na organizacji wyborów kopertowych".
Dowiedz się więcej:
Pełna wersja raportu NIK ws. "wyborów kopertowych". Ich koszt to 76 507 400 zł
- Mam nadzieję, że w raporcie nie będzie znajdowała się jakaś emocja, która towarzyszy pracy prezesowi (NIK Marianowi Banasowi) w ostatnim czasie, bo widzieliśmy to na konferencjach. Mam nadzieję, że to będzie raport, który będzie oparty o fakty, który będzie merytoryczny - skomentował na antenie Radia Zet Waldemar Buda, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.
Pytany, co będzie, gdy okaże się, że raport NIK będzie zawierał dowody wskazujące na to, że w sprawie organizacji wyborów popełniono błędy i "być może złamano prawo w sposób bardzo poważny", Waldemar Buda odpowiedział, że raporty służą temu, żeby "pewien sektor prześwietlić i wyciągnąć wnioski".
- Jeżeli będą takie wnioski do wyciągnięcia realnie, to my się do nich zastosujemy, bo po to jest Najwyższa Izba Kontroli - zadeklarował.