Czy Polski Ład jest odpowiedzią na potrzeby Polaków dotkniętych pandemią?
To nie jest kompleksowy program rozwiązywania problemów, które obnażyła pandemia. Są tam działania na rzecz ochrony zdrowia, ale nie są one systemowe, tylko wybiórcze. Nawet czasem dobre, jak dostępność do badań prenatalnych. Ale to wszystko można wpisać jako jeden z punktów, ale całościowej reformy ochrony zdrowia, a nie jako główny punkt zmian w ochronie zdrowia. Podwyższa się też podatek o 7 proc. dla nas wszystkich – bo nie będziemy sobie mogli odliczyć składki zdrowotnej od podatku – to kuriozalne. To jest paranoja, by w taki sposób po kryzysie dotknąć ludzi ciężkiej pracy płacących podatki. Nie zgadzamy się na to i proponujemy przesunięcie 2 proc. składki rentowej, a nie dociskać kurek, który i tak nie popłynie do NFZ. Bez racjonalnego sposobu zarządzania pieniędzmi w NFZ nowy worek pieniędzy nic nie da. W ostatnich latach o 60 proc. wzrosły wydatki na ochronę zdrowia – jest to zasługa tego, że pracujemy i płacimy składki, a nie rządu. Niestety, wzrastają nakłady na służbę zdrowia, a kolejki wydłużyły się z dwóch do czterech miesięcy. Bez reformy i paktu na rzecz zdrowia Polski Ład nie ma sensu. Brakuje mi w tym projekcie diagnozy, która odpowiada na obnażone przez pandemię słabości, i leczenia, które byłoby adekwatne do postawionej diagnozy. Zamiast tego mamy zbiór – czasem nawet dobrych – pomysłów, ale oderwanych od tego, co przeżyliśmy w ostatnich miesiącach.
Które z propozycji PiS ludowcy poprą w parlamencie?
Zgłosimy swoje kontrpropozycje do Polskiego Ładu. W obszarze ochrony zdrowia jest gotowy projekt paktu na rzecz zdrowia. W obszarze mieszkań jest „własny kąt": 50 tys. na wkład własny, na budowę domu. I to nie 70-metrowej cegiełki, tylko domu, w którym spokojnie można zamieszkać – 120 mkw. i nie tylko dla tych, co mają dzieci, a właśnie dla tych, co chcą mieć dzieci. Błędne jest założenie, że będziemy wspierać tylko tych, którzy już teraz mają dzieci. Aby pobudzić dzietność, najpierw trzeba wesprzeć tych, którzy chcą mieć dzieci. Ludzi, którzy nie decydują się na założenie rodziny, bo nie mają gdzie mieszkać. Następnym pomysłem PSL jest emerytura bez podatków, ale nie może być tak, że będzie ona dzielić Polaków, na tych zarabiających do 2,5 tysiąca i tych powyżej 2,6 czy 2,7. Nie mówię o tych, którzy mają więcej – po 6–7 tysięcy, bo ich jest promil, tam mógłbym założyć górną granicę. Ale przy postawieniu górnej granicy na poziomie 2,5 tysiąca wyklucza się np. nauczycielkę, która przez lata płaciła składki i podatki. Dlaczego ona ma nie mieć ulgi? O takich propozycjach możemy rozmawiać i je ulepszać. Chcemy głosować za rozwiązaniami, które będą autentycznie służyły ludziom, a nie będą tylko hasłami.
Przygotowując się do postpandemicznej rzeczywistości, potrzebna jest debata liderów największych ugrupowań partyjnych na temat uzdrowienia Polski po koronawirusie?
Pierwszy zgłaszam się na taką debatę. Liderzy partyjni mogliby w poważny sposób, nie w trybie kampanijnym, porozmawiać o kwestiach, które trzeba rozstrzygnąć w najbliższych miesiącach, żebyśmy nie stracili kolejnych lat. Mamy przed sobą ogromną zapaść demograficzną, brak wydolności ochrony zdrowia. Mamy 125 tys. nadmiarowych zgonów, ale to nie tylko liczba, to 125 tys. rodzin, które kogoś straciły, to 125 tys. pustych miejsc przy stołach.