Donald Tusk swoje wystąpienie rozpoczął od wspomnienia byłego prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.
- Dokładnie w tym miejscu mówiłem do was, razem z innymi przyjaciółmi Pawła w dzień jego śmierci, że nigdy nie zapomnimy tego, co chciał nam przekazać - mówił lider PO.
- Gdańsk to też moja największa przygoda w życiu, czyli "Solidarność". Tutaj w 1980 r. Polacy powiedzieli ówczesnej władzy, że nie zgadzają się na zło, jakie panuje w Polsce. Warto pamiętać, że wtedy była jedna telewizja, jedna partia u władzy, okrutna milicja. Ale robotnicy nie mieli wątpliwości gdzie jest prawda, a gdzie kłamstwo. Wiedzieli, że prawda jest fundamentem demokracji. Że godność każdego człowieka zależy od szacunku - powiedział Tusk.
Były szef RE podkreślił, że "przyjechał po to, abyśmy sobie powiedzieli, że nie tracimy wiary w to, że fundamentalne wartości wrócą do naszego życia".
- Niegdyś suwerenność oznaczała niezależność od obcych potęg. Dzisiaj władza, gdy używa tego słowa, myśli o tym, jak panować nad człowiekiem. Chce zabrać co się da i niewiele oddać. Dlaczego Jarosław Kaczyński tak nalega na to, aby Polska odsunęła się od Europy? Skąd ta intencja? Dlaczego władzy przeszkadzają niezależne sądy i traktaty europejskie, o które przecież modliliśmy się kilkadziesiąt lat - kontynuował.