Jak znam rzecznika Jarosława Kaczyńskiego, marszałka Terleckiego, to oni odpowiedzą: Oczywiście, że się zgodzimy, ale nie na tego – dajcie innego. Taka zabawa będzie trwać, mam bardzo złe przeczucia. Obawiam się, że w Polsce w ogóle nie będzie RPO po 15 lipca. Wydaje się, że pomysł PiS jest teraz taki, żeby utrącić wszystkie kandydatury, skoro nasze nie przeszły – po czym w okolicach lipca uchwalić ustawę wprowadzającą stanowisko „pełniącego obowiązki rzecznika". Tyle że wtedy gowinowcy mogą nie chcieć za tym zagłosować, z zemsty za utrącanie ich kolejnych kandydatów. W efekcie nie będzie nawet „pełniącego obowiązki rzecznika" – instytucja będzie działać formalnie z zatrudnionymi ludźmi, ale bez rzecznika. Taki może być finał niezdolności klasy politycznej do kooperacji na elementarnym poziomie.
W przeszłości mieliśmy liczne konflikty polityczne, ale tak źle jak w przypadku wyboru na stanowisko RPO jeszcze nie było. Polska liczy prawie 40 milionów, a nie można znaleźć człowieka, na którego zgodziłyby się Sejm i Senat. To jest sytuacja paranoiczna, a jej źródło leży w przekonaniu PiS, że rzecznikiem może być tylko polityk jej partii. PiS miał co najmniej dwie okazje, by znaleźć kogoś, kto jest ich sympatykiem – nie żądam, by wysuwali kandydaturę otwartego wroga swojej partii. Natomiast można było wysunąć kogoś innego niż wiceminister Wawrzyk i poseł Wróblewski, bo były to przecież postacie jednoznacznie identyfikowane z tą partią. Szczytem wszystkiego był wiceminister Wawrzyk, który demonstracyjnie – kiedy jego kandydatura upadła – ogłosił, że wstępuje do PiS, by podkreślić swoją wdzięczność dla partii za to, że go wysunęła. To całkowicie surrealistyczna sytuacja.
Jak złamanie dżentelmeńskiej umowy świadczy o Jarosławie Kaczyńskim i jego wiarygodności i sytuacji w Zjednoczonej Prawicy?
Deklaracja, którą podpisał prezes Kaczyński podczas ogłoszenia Polskiego Ładu to była kolejna propagandowa ściema, której celem miało być pokazanie, że Zjednoczona Prawica jeszcze istnieje. Moim zdaniem ten byt de facto już nie istnieje. Oczywiście idzie śladem rozpędu, czyli tym, że prezes Kaczyński nie może się zdecydować na ostateczne wyrzucenie z koalicji rządowej Ziobry czy Gowina, a najlepiej obu. Koalicjanci nie występują, tylko czekają aż wyrzuci ich Kaczyński, by nie wyglądało na to, że to oni rozbili ten wspaniały byt. Co chwilę będą nas czekać demonstracje braku jedności. Podejrzewam, że będą kolejne głosowania, w których okaże się, że rząd Morawieckiego nie ma większości. Koalicja Zjednoczonej Prawicy będzie czekała na wynik sondaży jesienią. Ostatnia aktywność prezesa Kaczyńskiego w mediach ma na celu wylansować Polski Ład, a w domyśle poprawić notowania PiS.
Moja hipoteza jest taka, że jeżeli notowania PiS się podniosą o 10 proc., które PiS stracił za sprawą pandemii i wrócą na poziom 40 proc. plus, to przyszłą jesienią prezes Kaczyński zdecyduje się na przedterminowe wybory – oczywiście już bez gowinowców i ziobrystów na listach. Jeżeli nie będzie stałego skoku w górę w sondażach, to prawdopodobnie ta koalicja transakcyjna będzie wegetowała jeszcze pewnie przez cały przyszły rok, z finałem którego nie jestem w stanie przewidzieć, ale na pewno będzie on brutalny i spektakularny.
Czy PO jest przygotowana na następne wybory i czy powinna zostać dokonana zmiana na stanowisku lidera?