Człowiek nigdy nie traci nadziei i usiłuje doskonalić rzeczywistość. Także w tym – wydawałoby się – drobnym zakresie, jak dokumenty. Chodzi o spółkowe dowody własności i posiadania, czy też współwłasności i współposiadania firm. Jakież one mają być? Oczywiście takie jak epoka, w której będą funkcjonować, czyli – jakby to nie brzmiało – po prostu zdematerializowane. Przy okazji zadziwia, że ta przemiana z papierowo-analogowego bytu w cyfrowy odbędzie się tak późno, czyli w czasie, gdy nawet recepty w publicznej, acz ubogiej służbie zdrowia, są już od roku elektroniczne.
Przypomnijmy, że termin wprowadzenia cyfrowej rewolucji w dokumentowanie prawa z akcji został przeniesiony – z obawy przed wirusem – z 1 stycznia na 1 marca przyszłego roku. Tak więc zostało właściwie pół roku na dematerializację akcji i powstanie elektronicznego rejestru akcjonariuszy w miejsce papierowych ksiąg akcji imiennych i świadectw tymczasowych.
To będzie poważne przedsięwzięcie. Zrodzi ono odpowiedzialność prawną i materialną wielu podmiotów gospodarczych. Warto więc, by menedżerowie w spółkach, które doświadczą nowej procedury, rozpoczęli stosowne działania.
Dlatego najwyższa też pora sformułować projekty zapisów w umowach o prowadzenie przez administratorów w domach maklerskich rejestrów akcjonariuszy. W momencie jak przyjdzie dzień wejścia w życie nowych regulacji o spółkach handlowych będą jak znalazł. Oczywiście wybór odpowiedniego domu maklerskiego to też niebagatelne zadnie do wykonania już dziś.
Warto zapoznać się z tekstem Piotra Biernatowskiego „Zmiana zasad ustalania prawa z akcji to nowe wyzwania".