Chcemy, żeby pomoc dla firm, którym grozi upadek, była efektywna. Nie interesuje nas tak zwany interes państwa, sprowadzający się do dbania o to, aby dług publiczny nie rósł nadmiernie. Ostatnie lata pokazały zresztą dużą łatwość rządzących w wydawaniu pieniędzy bez żadnych kryteriów, które byłyby oparte na statusie finansowym adresatów tych pieniędzy. Obecny interes państwa, który rzekomo uniemożliwia zwolnienie wszystkich pracodawców ze składek należnych Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, z podatku dochodowego i innych opłat publicznych, jest sprzeczny z interesem przedsiębiorców i osób przez nich zatrudnionych. Jest sprzeczny z interesem milionów obywateli. Dla ogromnej rzeszy bezrobotnych państwo stanie się jedynie atrapą.
Tarcza z definicji ma chronić
A czy dzisiaj możemy jeszcze liczyć na nasze państwo? Czy rządzący są w stanie oderwać się od polityki, od wyborów planowanych na 10 maja i reelekcji za wszelką cenę, i we współpracy z siłami opozycji przygotować mądre przepisy, które spełnią postulaty organizacji przedsiębiorców i pracowników?
Piątkowo-sobotnie obrady Sejmu nie napawają optymizmem. Racjonalne poprawki klubów opozycji nie zostały uwzględnione. Tarcza antykryzysowa, pełna dziur i słaba, została przegłosowana. A przy okazji nocnych głosowań nad rozwiązaniami antykryzysowymi zrobiono tak zwaną wrzutkę legislacyjną. W trzecim nocnym czytaniu wprowadzono do kodeksu wyborczego, bez żadnego uprzedzenia, bez ustaleń, zmiany umożliwiające głosowanie korespondencyjne osobom powyżej sześćdziesiątego roku życia i osobom pozostającym w kwarantannie. Pomijam w tym miejscu wszystkie zarzuty o charakterze konstytucyjnym wobec takiej zmiany. To się w głowie nie mieści.
Dochodzę do przekonania, że rządzącym chodzi o to, żeby uwikłać opozycję w narrację na ten temat. Da im to możliwość prostego przekazu do społeczeństwa: „Patrzcie, oni stale o tym samym, a my chcemy rozmawiać o pomocy gospodarczej dla firm". To osłabia opozycję i jej kandydatów w wyborach prezydenckich (nie mam wątpliwości, że w głowach rządzących, a na pewno w jednej głowie, pomysł wyborów za wszelką cenę jest aktualny). Takie postawienie sprawy przez rządzących usuwa także na bok dyskusję o zasadniczych mankamentach tarczy.
Potrzebne jest długie podanie
Czy jest szansa, żeby państwo nas nie zawiodło? Jest. Ale warunkiem powinno być skoncentrowanie się na opracowaniu pomocy finansowej dla gospodarki, potrzebnej od zaraz, ale też za miesiąc i za pół roku. Muszą być określone priorytety działań państwa, a na ich czele bezpieczeństwo dla służby zdrowia. Jest ono bezcenne, warte każdych pieniędzy. Powinien być wprowadzony stan klęski żywiołowej, który automatycznie odsunie wybory w czasie i zakończy dyskusję na ich temat. Na to jednak zbytnio nie można liczyć, ponieważ konieczne jest tu odpowiednie stanowisko rządzących, a ono oparte jest – jak się wydaje – na prognozach i słupkach wyników wyborów, które stanowią zachętę do ich przeprowadzenia wbrew wszelkim zasadom prawnym i moralnym.
Rządzący, a na pewno niektórzy z nich, są – używając pojęcia piłkarskiego – mistrzami w dryblingu, niczym piłkarze brazylijscy. Opozycja nie ma szans, tak jak polscy piłkarze nie mieli szansy w 1974 r. na mistrzostwach świata w meczu o trzecie miejsce z reprezentacją Brazylii, a mimo to wygrali 1:0. Uniknęli dryblingu i prostym długim podaniem otworzyli drogę do bramki. Czekamy, żeby opozycja wykonała takie długie podanie – skoncentrowała się na dyskusji o służbie zdrowia, o tarczy antykryzysowej, o działalności sądów w stanie kryzysu.