Mateusz Rzemek: Sezon na golenie przedsiębiorców. Składki mogą jeszcze wzrosnąć

Gwałtownie rosnące w ostatnich latach składki z działalności to nie efekt przypadku, tylko świadomej polityki rządu, który musi szukać źródeł finansowana hojnej polityki społecznej.

Publikacja: 12.05.2022 12:48

ZUS

ZUS

Foto: rp.pl / Paweł Rochowicz

Składki z działalności w 2019 r. skoczyły o prawie 100 zł miesięcznie, w 2020 r. ten wzrost tylko na chwilę przyhamował, by w tym roku wystrzelić do 135 zł, a w przyszłym do 187 zł miesięcznie. Przyszłoroczna składka może zresztą jeszcze bardziej wzrosnąć, jeśli okaże się, że tegoroczne podwyżki wynagrodzeń wpływające na wskaźnik przeciętnego wynagrodzenia przekroczą dotychczasowe prognozy resortu finansów.

A może być jeszcze drożej. Hojna polityka społeczna musi mieć przecież źródła finansowania, a w dobie rosnących stóp procentowych rząd powinien zaprzestać pokrywania tych wydatków z coraz drożej zaciąganych długów. A to oznacza sięgnięcie do kieszeni pracujących.

Przypomnę tylko, że kilka pomysłów zwiększających wpływy do ZUS pojawiło się już w przeszłości. W 2019 r. sporo mówiło się o tzw. teście przedsiębiorcy, czyli przeniesieniu na etaty osób unikających dzięki samozatrudnieniu płacenia pełnych składek do ZUS. Później rząd testował pomysł pełnego oskładkowania dochodów z działalności, co nawet częściowo udało się mu przeprowadzić, wprowadzając system Małego ZUS Plus, czyli obniżonych składek dla osób z niskimi dochodami z działalności. Nie zdecydował się wtedy na pełne oskładkowanie wyższych dochodów z działalności, choć od początku tego roku można mówić o przymiarce do takiej zmiany, gdy przedsiębiorcy zostali zobowiązani do płacenia pełnej 9-proc. składki zdrowotnej, naliczanej na bieżąco od ich aktualnych dochodów.

Pytanie, jak rząd „skalibruje” (modne ostatnio na konferencjach prasowych rożnych ministrów słowo) nowy system. Spodziewam się, że założenie będzie takie, by ci, którzy dużo zarabiają, zapłacili więcej niż obecnie. Być może ci z przeciętnymi dochodami zapłacą tyle samo, co teraz, lub niewiele więcej, a ci z niskimi dochodami nawet zyskają na takich zmianach.

Nie należy się spodziewać, że obecna „obniżka podwyżki obciążeń”, jak biznes nazywa obniżkę PIT od połowy tego roku, to koniec zmian w obciążeniach płaconych przez prowadzących działalność. Sezon ich golenia dopiero się rozpoczął.

Składki z działalności w 2019 r. skoczyły o prawie 100 zł miesięcznie, w 2020 r. ten wzrost tylko na chwilę przyhamował, by w tym roku wystrzelić do 135 zł, a w przyszłym do 187 zł miesięcznie. Przyszłoroczna składka może zresztą jeszcze bardziej wzrosnąć, jeśli okaże się, że tegoroczne podwyżki wynagrodzeń wpływające na wskaźnik przeciętnego wynagrodzenia przekroczą dotychczasowe prognozy resortu finansów.

A może być jeszcze drożej. Hojna polityka społeczna musi mieć przecież źródła finansowania, a w dobie rosnących stóp procentowych rząd powinien zaprzestać pokrywania tych wydatków z coraz drożej zaciąganych długów. A to oznacza sięgnięcie do kieszeni pracujących.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?