Polski eksport podczas pandemii – co zrobić, aby utrzymać rynki

Rodzimi eksporterzy muszą zmagać się z wieloma napięciami narastającymi w globalnym handlu spotęgowanymi pandemią koronawirusa, a mimo to nasza wymiana handlowa ze światem ledwie się zachwiała i już wraca na dobre tory.

Publikacja: 30.09.2020 09:00

Uczestnicy debaty dość optymistycznie postrzegają najbliższą przyszłość polskiego eksportu

Uczestnicy debaty dość optymistycznie postrzegają najbliższą przyszłość polskiego eksportu

Foto: materiały prasowe

Jaka jest sytuacja w polskim eksporcie po kilku pierwszych miesiącach pandemii koronawirusa? Lepsza od spodziewanej, ale na pewno niejednoznaczna. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego polski eksport zmalał w pierwszym półroczu br. o 7 proc. względem takiego samego okresu w 2019 r. Eksperci odczytują to jako dobry, a nawet bardzo dobry wynik. Tym bardziej że podczas lockdownu wieszczono, że polski eksport spadnie w tym roku nawet o 20–30 proc. Dramatyczne chwile przeżywają eksporterzy w branży motoryzacyjnej czy odzieżowej. W przypadku mebli doszło z kolei już do mocnego odbicia.

Co jednak ciekawe, są i branże, które radzą sobie naprawdę dobrze, by przywołać tylko eksport polskiej żywności, który w pierwszym półroczu wzrósł o 6 proc. Co więcej, pomimo pandemii rośnie też eksport na niektórych kierunkach geograficznych. Przykładowo eksport towarów z Polski do Stanów Zjednoczonych wyniósł w pierwszym półroczu 3,5 mld euro, tj. o 2,3 proc. więcej niż w takim samym okresie przed rokiem. I to mimo szalejącej za oceanem pandemii koronawirusa.

Jaka jest więc tak naprawdę kondycja polskiego eksportu? Dyskutowali o tym eksperci zaproszeni przez „Rzeczpospolitą" do debaty pt. „Polski eksport w trakcie i po pandemii koronawirusa – co zrobić, aby utrzymać rynki zbytu?".

Fale pandemii i fale eksportu

– Sytuacja jest niewątpliwie bardzo złożona. Po pierwszym półroczu 2020 r. wyróżnić można dwa okresy. Pierwszy, największego natężenia obostrzeń związanych z pandemią Covid-19, czyli okres od marca do maja br. W tym czasie spadek eksportu był znaczny. Notowaliśmy spadki nawet rzędu 13 proc. Jednak od czerwca obserwujemy ostrożne ożywienie. W porównaniu z czerwcem 2019 r. zanotowaliśmy nawet lekki wzrost eksportu, a jeżeli chodzi o wzrost z miesiąca na miesiąc, to od maja do czerwca polski eksport zwiększył się o 16 proc. – mówił Aleksander Siemaszko, wicedyrektor Departamentu Handlu i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju. Jak podkreślił, wzrost nie jest równomierny.

– Około czterech piątych polskiego eksportu to wysyłka do państw Unii Europejskiej oraz krajów zintegrowanych z rynkiem unijnym, czyli np. Norwegii i Szwajcarii. Widzimy jednak także kierunki, gdzie polski eksport rośnie dynamicznie. Chodzi przede wszystkim o region Bliskiego Wschodu i niektóre kraje azjatyckie – tłumaczył.

– Trudno ocenić, jak będzie wyglądała dalsza sytuacja w eksporcie, ponieważ wiele zależy od kolejnych obostrzeń – zaznaczył przedstawiciel resortu rozwoju. – Polscy przedsiębiorcy muszą dostosować się do tych nowych warunków. Patrząc przez pryzmat różnych branż, to się udaje. Natomiast na pewno będziemy mieli do czynienia z przetasowaniem głównych kierunków eksportowych w zależności od tego, jak głęboki będzie kryzys po stronie partnerów polskich firm, czyli odbiorców naszych towarów – dodał Aleksander Siemaszko.

Bliski Wschód łaknie naszej żywności

Na pewno zauważalny jest sukces polskiej branży spożywczej, która mimo kryzysu radzi sobie doskonale. Jednym z rejonów świata, do których polski eksport żywności wzrósł w czasie pandemii koronawirusa, jest Bliski Wschód, co potwierdziła ekspertka ds. rynków bliskowschodnich Małgorzata Kasińska-Panek, prezes MK Business Link.

– W momencie pierwszego uderzenia pandemii koronawirusa zanotowaliśmy stagnację wymiany handlowej, zarówno jeśli chodzi o partnerów z Bliskiego Wschodu, jak i polskich producentów. Natomiast już w kwietniu zaczęły pojawiać się zapytania od podmiotów z Bliskiego Wschodu. Szczególnie aktywni stali się partnerzy z Arabii Saudyjskiej, którzy byli i są przede wszystkim zainteresowani zakupem produktów rolno-spożywczych. Odnotowaliśmy niesamowity wzrost zainteresowania mięsem drobiowym, mięsem czerwonym, produktami mlecznymi, pszenicą, ryżem oraz wieloma innymi artykułami spożywczymi – wskazała Małgorzata Kasińska-Panek.

Zainteresowanie bliskowschodnich kupców naszą żywnością nie powinno jednak nikogo specjalnie dziwić. A to dlatego, że Polska od lat jest eksporterem netto żywności (w 2019 r. sprzedaliśmy za granicę produkty warte 31,8 mld euro i osiągnęliśmy w handlu żywnością 10,5 mld euro nadwyżki), a kraje Bliskiego Wschodu w przeważającej części ją importują. Przykładowo Arabia Saudyjska importuje 80 proc. produktów spożywczych. Na miejscu, w Królestwie Arabii Saudyjskiej, powstaje tylko pozostałe 20 proc. To i tak bardzo dobry wynik, a w zasadzie najlepszy wśród krajów Rady Współpracy Zatoki Perskiej (ang. Gulf Cooperation Council – GCC). Z grona tych państwa to Katar zajmuje pierwsze miejsce pod względem zależności od importu – jest na poziomie aż 97 proc. – podczas gdy plasujący się na drugim miejscu Bahrajn notuje wynik na poziomie 92 proc. Następnie jest Kuwejt – z wynikiem 91 proc., a Zjednoczone Emiraty Arabskie i Oman importują po 89 proc. konsumowanej żywności.

Zapotrzebowanie jest, ale...

– Niestety, w wielu sytuacjach na takie zapotrzebowanie potencjalnych kupujących z Bliskiego Wschodu nie byliśmy przygotowani proceduralnie. Wynika to z faktu, że sprowadzenie żywności na rynki bliskowschodnie wymaga spełnienia międzynarodowych standardów żywnościowych oraz religijnych, w tym standardów związanych z procedurą halal – zauważyła Małgorzata Kasińska-Panek.

Drugą dziedziną, w przypadku której mocno uaktywnił się popyt na Bliskim Wschodzie, są nowe technologie. – Od około dwóch miesięcy pojawia się sporo zapytań związanych z projektowaniem aplikacji software'owych, ale co ciekawe, one w znacznej większości również związane są z rynkiem spożywczym. Dotyczą rynku e-commerce, a także rozwiązań związanych z przesyłkami – podkreśliła Kasińska-Panek.

Polskie firmy w czasie pandemii

A co mówią o swej aktualnej sytuacji sami polscy eksporterzy? – Nasza firma boryka się z licznymi problemami wywołanymi przez kryzys będący pokłosiem pandemii koronawirusa. Natomiast ze względu na specyfikę obsługiwanych przez nas długoterminowych projektów wciąż realizujemy umowy zawarte w 2019 r. Niestety, w przypadku dużych kontraktów zawartych np. w Rosji widzimy, że kontrahenci wycofują się z podpisanych wcześniej umów. Jest tak ze względu na szerzącą się na świecie i w Rosji pandemię, ale także ze względu na niespotykanie dotąd niski popyt na węgiel – stwierdził Adam Toborek, wiceprezes zarządu Famuru ds. sprzedaży eksportowej underground.

– Dla nas początek pandemii był trudny z powodu obostrzeń w przemieszczaniu międzynarodowym. Radzimy sobie z tym coraz lepiej, ale to wciąż wydłuża procesy, choć aktualnie to w zasadzie jedyny negatywny wpływ na bieżącą, eksportową działalność Feerum. Natomiast rynek przechowywania żywności, a tym zajmuje się nasza firma, poszerza się chociażby właśnie ze względu na pandemię koronawirusa. Osobiście wiążę to jednak głównie ze zmianami klimatycznymi. Podwyższanie się temperatury na Ziemi przyciąga zjawiska chorobotwórcze, tak samo jak to, że coraz bardziej śmiecimy i się tym nie przejmujemy. Gdy jest coraz brudniej, to chociażby w chlewni czy oborze zwierzęta zaczynają chorować. Tak samo jest wśród ludzi. Jest nas na globie coraz więcej, na świecie jest też coraz brudniej i zaczynamy chorować. A to ma bezpośredni wpływ na naszą przyszłość oraz na to, że będziemy żyć w świecie konsumpcji bezpośredniej – mówił Daniel Janusz, prezes zarządu Feerum.

– Ludzie będą się odwracać od produktów luksusowych na rzecz artykułów pierwszej potrzeby. I tu przechowywanie żywności oraz nasion odnajduje się bardzo dobrze. Obserwujemy bezpośrednio wzrost na rynku przechowywania i przetwórstwa żywności. Dzieje się tak w zasadzie w każdym rejonie świata i proces ten jest coraz silniejszy, co dla naszego eksportu jest oczywiście czynnikiem sprzyjającym – dodał szef Feerum.

Apetyt na ryzyko

Podczas debaty rozmawiano też o tym, jak sytuacja rodzimego eksportu wygląda z punktu widzenia jego finansowania. Tym bardziej że nie jest tajemnicą, że wiele banków stara się minimalizować ryzyko w pandemicznej rzeczywistości także przy wspieraniu przedsięwzięć eksportowych.

– Sytuacja jest rzeczywiście bardzo ciekawa i zróżnicowana w zależności od kraju wysyłki. Z punktu widzenia usług finansowych, czyli finansowania, ubezpieczania i rozliczania działalności eksportowej i ekspansji zagranicznej, już w marcu br. pojawiło się wiele zapytań od rodzimych przedsiębiorców o aktualne możliwości finansowania czy zabezpieczania transakcji eksportowych. Podejście Banku Gospodarstwa Krajowego wiąże się z naszą rolą, czyli misją wspierania polskich firm. Dlatego pomimo pandemii nie ograniczaliśmy naszego apetytu na ryzyko. Jako bank państwowy cały czas jesteśmy gotowi do wspierania polskich przedsiębiorstw i to w takim samym stopniu jak przed pandemią – zapewniał Robert Kasprzak, dyrektor zarządzający pionem zarządzania produktami w Banku Gospodarstwa Krajowego.

Przedstawił też wybrane dane obrazujące to, co działo się podczas ostatnich miesięcy. – W porównaniu z 2019 r. spadła nieco liczba transakcji. Spadek ten wynosi ok. 20 proc. Natomiast jeżeli chodzi o wartość transakcji, to paradoksalnie pojawił się wzrost, co wiąże się z aktywnym podejściem części przedsiębiorstw. Niektórzy gracze w Polsce upatrują w okresie pandemii szansy na zwiększenie czy też wzmocnienie swojej obecności na rynkach zagranicznych. W „czystym" eksporcie zauważalne jest obniżenie wartości, ale jeżeli chodzi o obecność polskich firm za granicą, to widzimy zainteresowanie naprawdę z wielu różnych branż. Postrzegamy to jako pozytywną nowość, polscy przedsiębiorcy traktują ten trudny okres jako czas umożliwiający przejęcia czy fuzje na zagranicznych rynkach – zauważył Robert Kasprzak.

Pandemia jako szansa?

Można więc ryzykować tezę, że polscy przedsiębiorcy otrząsnęli się już z nagłego zaskoczenia pandemią i teraz zaczynają ją traktować bardziej jako szansę na zdobycie nowych rynków niż jako zagrożenie. – Zdecydowanie widać ruchy w polskiej ekspansji zagranicznej. W pierwszym momencie polscy przedsiębiorcy skupili się na tym, aby utrzymać działalność i skorzystać z pomocy oferowanej przez rząd w ramach tzw. tarcz antykryzysowych. Natomiast teraz nadszedł moment na to, aby realizować plany ekspansji, zarówno w formie eksportu towarów i usług, jak i właśnie poprzez przejęcia i akwizycje – mówił Łukasz Grabowski, kierownik biura centrum eksportu Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.

– Wzrost eksportu notujemy przede wszystkim na rynkach: azjatyckim, afrykańskim i w Ameryce Północnej. Oceniamy, że ten trend się utrzyma, ponieważ mamy tam dość niską bazę eksportową i zwyżki mogą osiągnąć dwucyfrowe wartości. Jeżeli zaś chodzi o rynek europejski, czyli ok. 80 proc. naszego eksportu, to ten poziom powinien się utrzymać, ponieważ polski eksport koncentruje się na sprzedaży dóbr pośrednich – dodał przedstawiciel PAIH.

Jego zdaniem ogólne wyniki polskiego eksportu za pierwsze półrocze napawają optymizmem. – Wydaje się, że pod koniec 2020 r. możemy zbliżyć się do wyników za rok 2019 – dodał Grabowski. Jak wskazał, kierunkami, na które powinni zwrócić uwagę polscy przedsiębiorcy, są wspomniane już kraje azjatyckie, ale też państwa Ameryki Południowej.

Czy Polska nie zapomina o Afryce?

Omówiono również kwestię polskiego eksportu do Afryki. Kontynent ten wciąż odgrywa znikomą rolę w naszym handlu zagranicznym. Co prawda w 2019 r. eksport z Polski do Afryki wzrósł o 24,7 proc., ale w liczbach bezwzględnych wynik za ubiegły rok to wysłane tam towary warte 2,8 mld euro przy 238,1 mld euro naszego eksportu ogółem. Eksport do Afryki nadal więc stanowi tylko nieco ponad 1 proc. całości eksportu. Co więcej, import z Afryki do Polski rośnie szybciej od naszej wysyłki w tamtym kierunku.

– Rynek afrykański jest najgłębszym, jaki znam. Kontynent ten niezmiennie notuje wysoki przyrost naturalny. Ponadto ze względu na klimat Afryka w pasie saharyjskim jest idealnym miejscem do produkcji żywności. Nie ma jednak co ukrywać – Afryka jest trudnym rynkiem. Przygotowanie umów i kontakty z administracją są najtrudniejszym etapem w handlu z Afrykanami. Techniczne wykonanie dzieła nie stanowi problemu. Afryka potrzebuje i oczekuje pomocy, ale nie w formie ryby, tylko wędki. Dlatego my teraz koncentrujemy się na tym, aby zbudować sprawną ścieżkę zawierania umów – tłumaczył Daniel Janusz. – Dzisiaj polskie firmy nie są gotowe, aby pod względem formalnym przeprowadzać biznesy w krajach afrykańskich – dodał prezes Feerum.

– W kontekście sprzedaży do Afryki, ale i Azji, ważną rolę odgrywa Bliski Wschód. Dubaj, jak również całe Zjednoczone Emiraty Arabskie są ważnym miejscem, które pełni rolę centrum przerzutowego. Zwłaszcza że na rynkach afrykańskich są właśnie trudności administracyjne. Podobnie jest np. z Pakistanem, który jest ciekawym, perspektywicznym kierunkiem, ale wciąż nie jest on popularny. Zresztą w czasie pandemii pojawiły się zapytania z Pakistanu o polskie kosmetyki, o produkty z przemysłu drzewnego i o wyroby związane z aparaturą medyczną. Podczas pandemii jeden z naszych klientów podjął współpracę z Pakistanem. I był wręcz zaskoczony szybkością przebiegu rozmów i transakcji, a także płynnością finansową tamtejszego kontrahenta – mówiła Małgorzata Kasińska-Panek.

– Bank Gospodarstwa Krajowego towarzyszy polskim przedsiębiorcom w 70 krajach na sześciu kontynentach. Jednak Afryka to kontynent, na który polskie firmy dopiero zaczynają wchodzić. Aktualnie BGK wspiera polski eksport do 14 krajów afrykańskich. Udział polskiego eksportu w Afryce jest na niskim poziomie, choć wzrost w 2019 r. wyniósł niemal 25 pkt proc. – analizował Robert Kasprzak. W jego ocenie przydatnym instrumentem finansowym wsparcia firm w przypadku wchodzenia do krajów słabiej rozwiniętych, np. afrykańskich, jest wykup wierzytelności z kontraktów handlowych, powstających z tytułu dostawy towarów czy usług. – W takiej sytuacji to BGK bezpośrednio wpłaca środki na rachunek polskiego eksportera z tytułu zapłaty za dostarczone towary czy usługi, a dopiero w kolejnych latach otrzymuje płatności od importera. W ten sposób przejmujemy ryzyko od eksportera – tłumaczył przedstawiciel BGK. Przypomniał, że bank oferuje cały wachlarz instrumentów wsparcia finansowego eksporterów. Chodzi tu zarówno o akredytywy, jak i proste rozwiązania, takie jak kredyty.

– W ofercie mamy też gwarancje w obrocie zagranicznym, którymi zabezpieczamy ryzyko transakcji, a także oferujemy prefinansowanie eksportu, zanim dojdzie do transakcji. Większość tych instrumentów dostępna jest dzięki rządowemu programowi Finansowe Wspieranie Eksportu. To rozwiązania ściśle opracowane z Ministerstwem Finansów i Ministerstwem Rozwoju – tłumaczył dyrektor w BGK.

– Innym sposobem wsparcia polskich przedsiębiorstw jest sukcesywnie rozrastająca się sieć zagranicznych placówek Banku Gospodarstwa Krajowego. Dziś nasze przedstawicielstwa wspierają polski biznes w czterech krajach europejskich. Są one zlokalizowane: w Brukseli, we Frankfurcie, w Amsterdamie i Londynie. Szczególnie ta ostania placówka zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę, gdyż wielu przedsiębiorców zwraca się do nas w sprawie wsparcia w sytuacji wciąż nieuregulowanej kwestii handlu z Wielką Brytanią po opuszczeniu przez nią Unii Europejskiej – dodał Robert Kasprzak.

Jak przekuć pandemię w eksportowy sukces

Uczestnicy debaty zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą" rozmawiali też o tym, jak wykorzystać kryzys związany z pandemią koronawirusa, oraz o tym, czego ta kryzysowa sytuacja nauczyła polskich przedsiębiorców.

– Niewątpliwie kryzys doprowadził do naderwania, a w niektórych przypadkach nawet zerwania ogniw w globalnych łańcuchach dostaw. Polska ma realne szanse na to, aby nasi przedsiębiorcy weszli w miejsce firm z krajów, w których pandemia odcisnęła największe piętno ekonomiczno-gospodarcze. Pandemia na pewno wpłynie także na to, że będziemy mieli do czynienia z regionalizacją produkcji. Producenci będą też szukali nowych dostawców, starając się poszerzać i dywersyfikować ich portfolio. Polska może skutecznie konkurować i umacniać swoją pozycję w globalnym handlu – stwierdził Łukasz Grabowski.

– To, czego przede wszystkim pandemia nauczyła polskich przedsiębiorców, to umiejętność szybkiego dostosowania się do zmieniającej się sytuacji. My, Polacy, posiadamy umiejętność dostosowywania się i szukania rozwiązań, a także odwagę. W sytuacjach zagrożenia stajemy się bardziej aktywni. Zarówno pandemia koronawirusa, jak i trwająca wojna handlowa na linii USA–Chiny to sytuacje, które tworzą pewne luki, w które polskie firmy chętnie i odważnie wchodzą, zdobywając tym samym nowe rynki zbytu. Pandemia może pchnąć do przodu ekspansję wielu polskich przedsiębiorców, ponieważ swoją kreatywnością wygrywamy z przedsiębiorcami z innych krajów – zaznaczył Adam Toborek.

– Jako BGK zbieramy doświadczenia dzięki firmom, z którymi współpracujemy, i te doświadczenia pokazują, że polscy przedsiębiorcy nie siedzą z założonymi rękami. Aktywnie szukają rozwiązań i okazji sprzedażowych, możliwości dywersyfikacji działalności na zagranicznych rynkach. Jako BGK możemy zwiększać bezpieczeństwo polskiego eksportu tam, gdzie jest to potrzebne, np. w tym momencie na rynku brytyjskim, dobrze uregulowanym i wysoko rozwiniętym, ale odznaczającym się pewnymi niewiadomymi ze względu na brexit. Służymy w tym przypadku zabezpieczaniem ryzyka – przede wszystkim prawnego – mówił Robert Kasprzak.

Dwa kluczowe aspekty

Przedstawiciel BGK zaznaczył także, że pandemia stworzyła szanse dla polskich firm. – To jest czas, w którym polskie firmy mogą korzystać z dużych spadków w różnych branżach na całym świecie. Liczymy na to, że jeszcze w tym roku pojawią się akwizycje dokonywane przez polskie firmy w różnych częściach świata, nie tylko w Europie, które odbędą się przy wsparciu BGK i Funduszu Ekspansji Zagranicznej zarządzanego przez PFR TFI – zaznaczył dyrektor zarządzający pionem zarządzania produktami w BGK.

– Na przyszłość polskiego eksportu patrzymy teraz przede wszystkim przez pryzmat dwóch kwestii. Z jednej strony jest to zachwianie światowych regulacji eksportu i handlu. Konflikt amerykańsko-chiński oraz szersza erozja porządku handlu światowego opartego na Światowej Organizacji Handlu jest dla Polski zagrożeniem, ponieważ nasz kraj zyskał na jasnych zasadach światowego handlu. Jednocześnie staramy się utrzymywać bliskie relacje gospodarcze zarówno z Chinami, jak i z USA. Drugą kwestią jest internacjonalizacja polskiej gospodarki. Eksport jest jednym z elementów tej internacjonalizacji, ale nie jedynym. To także inwestycje zagraniczne w Polsce, ekspansja kapitałowa polskich przedsiębiorstw, ale również regionalizacja i przygotowanie Polski na budowę nowych połączeń w wymiarze regionalnym – analizował Aleksander Siemaszko.

– Musimy podchodzić do tej sytuacji szerzej. Jeżeli będziemy w stanie zbudować pewną autonomię strategiczną Europy, przynajmniej w podstawowych branżach, to będziemy bardziej odporni na ewentualne zawirowania w handlu pacyficznym i ewentualne spory w ramach wielostronnych instytucji handlowych – podsumował przedstawiciel Ministerstwa Rozwoju.

Jaka jest sytuacja w polskim eksporcie po kilku pierwszych miesiącach pandemii koronawirusa? Lepsza od spodziewanej, ale na pewno niejednoznaczna. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego polski eksport zmalał w pierwszym półroczu br. o 7 proc. względem takiego samego okresu w 2019 r. Eksperci odczytują to jako dobry, a nawet bardzo dobry wynik. Tym bardziej że podczas lockdownu wieszczono, że polski eksport spadnie w tym roku nawet o 20–30 proc. Dramatyczne chwile przeżywają eksporterzy w branży motoryzacyjnej czy odzieżowej. W przypadku mebli doszło z kolei już do mocnego odbicia.

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację