– Podaliśmy dwa przykłady tego, jak wysokie opodatkowanie produktów, które sprzedają firmy z naszej branży, powoduje powstanie gigantycznej szarej strefy. Jesteśmy uczciwymi przedsiębiorcami z polskim kapitałem, płacimy podatki. I apelujemy do Ministerstwa Finansów o to, aby urealniło stawkę podatku akcyzowego tak, abyśmy mogli dostarczać wpływy do budżetu. Pamiętajmy, że mamy sytuację pandemiczną, pieniądze są potrzebne. My jeszcze możemy i chcemy pracować i chcemy dostarczać wpływy do budżetu. Jeżeli ministerstwo utrzyma tak wysoki podatek akcyzowy w wysokości 55 gr za 1 ml, czyli 550 zł za litr, to producent też będzie musiał mieć zabezpieczenie akcyzowe, żeby wytworzyć produkt akcyzowy. Dlatego zagraniczne przykłady podajemy nie bez powodu. Po prostu uczymy się na błędach. Spróbujmy wypracować takie rozwiązanie, np. w rodzaju mapy drogowej, jak wspomniał prof. Modzelewski, żeby ten podatek był na przykład nowelizowany co roku. Natomiast dla nas, przedsiębiorców, jest to nowy podatek, i wprowadzony w tym momencie po prostu nie ma racji bytu. Jak mówił Krystian Kozakiewicz, branża w tej chwili stoi nie z powodu pandemii, tylko z powodu produktów, których nie jesteśmy w stanie sprzedać – tłumaczyła Małgorzata Zielińska.
Producenci podlegają restrykcjom
Dodatkowo, jak podkreślili przedstawiciele stowarzyszenia, przedsiębiorcy branżowi od 2017 roku ponoszą dodatkowe koszty związane ze spełnieniem przepisów dyrektywy tytoniowej, która zobowiązuje producentów do zgłaszania nowych płynów na sześć miesięcy przed wejściem na rynek. Zapisy zapewniają wysoką jakość produktów nikotynowych dostępnych w Polsce. Taka notyfikacja wymaga przeprowadzenia szczegółowych badań toksykologicznych. – Nie jest prawdą, że nie wiadomo, co jest w papierosach elektronicznych. Producenci udostępniają organom podlegającym Ministerstwu Zdrowia szczegółową listę składników każdego płynu nikotynowego. Płyny nikotynowe mogą być produkowane w pojemnościach nieprzekraczających 10 ml, a zawartość nikotyny nie może przekraczać 20 mg/ml – reguluje to dyrektywa tytoniowa UE. Płyny nikotynowe są mieszaniną glikolu, gliceryny, aromatów spożywczych oraz nikotyny. Produkty te zgodnie z dyrektywą tytoniową muszą być zarejestrowane, przebadane i opłacone w Biurze ds. Substancji Chemicznych. Do obrotu mogą zostać wprowadzone nie w momencie rejestracji czy opłaty, a dopiero po sześciu miesiącach od rejestracji. Płyny beznikotynowe są natomiast mieszanką glikolu, gliceryny i aromatów spożywczych – tu nie ma ograniczenia co do pojemności – tłumaczyła Małgorzata Zielińska. W toku dyskusji przypomniano też, że kolejne badania potwierdzają niższą o około 95 proc. szkodliwość papierosów elektronicznych w porównaniu z papierosami tradycyjnymi i opracowane przez naukowców pojęcie tzw. skali obniżania ryzyka (risk continuum), która przedstawia poziom ekspozycji konkretnych produktów na toksyny. Według tej skali potencjalnie najmniej szkodliwa jest tzw. nikotynowa terapia zastępcza, czyli np. gumy do żucia czy plastry antynikotynowe, na drugim miejscu są tzw. modern oral products, czyli np. tytoń do żucia w saszetkach, potem e-papierosy, za nimi tzw. traditional oral products, czyli np. sproszkowany tytoń i podgrzewacze tytoniu, a na końcu tradycyjne papierosy i cygara.
Co proponują przedsiębiorcy
– Kluczowe jest dla nas obniżenie stawki podatku do 10 gr za ml, aby producenci mieli szansę na wdrożenie akcyzy, a następnie stopniowe jej podwyższanie rozłożone w czasie tak, by nie wywoływać szoku zarówno dla producentów, jak i konsumentów. W przeciwnym wypadku branżę zatrudniającą kilka tysięcy osób czekają masowe zwolnienia, a płyny produkowane w Polsce zostaną zastąpione przez te z Chin lub przez te produkowane na innych, bardziej konkurencyjnych rynkach europejskich. Dlaczego to tak ważne? Proszę popatrzeć na rynek tradycyjnych wyrobów tytoniowych – tam podatek akcyzowy był podnoszony krocząco przez niemal 15 lat. My jako branża, jako przedsiębiorcy nie rozumiemy, dlaczego u nas nie może być zastosowana podobna zasada. Żeby przyzwyczaić konsumenta do tego, że cena produktu wzrasta stopniowo. W tej chwili mamy taką sytuację, że nasz produkt jest niesprzedawalny. Wzrost ceny produktu o ponad 100 proc. powoduje to, że nasza produkcja w tym momencie stoi. Dlatego prosimy i apelujemy, aby ten podatek był niższy, aby po prostu pozwolić nam pracować i funkcjonować – powiedziała Małgorzata Zielińska.
Zapytana o stojący w sprzeczności z tymi postulatami raport, który Krajowa Izba Gospodarcza opublikowała na swojej stronie 16 listopada, nie szczędziła słów krytyki. – To raport przeprowadzony przez firmę Kantar na zlecenie KIG w 2019 roku. Niepokojące jest to, że organizacja biznesowa, która nie reprezentuje małych i średnich przedsiębiorców oraz nie ma doświadczenia w analizowaniu rynku papierosów elektronicznych, szeroko pozycjonuje w mediach raport bez konsultacji z przedstawicielami branży. Co więcej, KIG nie wyjaśnia, dlaczego publikuje ten raport w listopadzie 2020 r. ani kto go sfinansował. Treść notki została zmieniona, na stronie nie ma informacji o przeprowadzonych edycjach. Małgorzata Zielińska zwróciła uwagę na rażąco niską, niewiarygodną próbę badanych biorących udział w sondażu. – Część wniosków została wysnuta przez analizę odpowiedzi 29 osób. To badanie jest bardzo powierzchowną i nieprecyzyjną próbą analizy spożycia płynów nikotynowych, a wnioski wyciągnięte na jego podstawie są nieprawdziwe i wprowadzają w błąd zarówno opinię publiczną, jak i decydentów – mówiła przedstawicielka STOPP. Wskazała na fakt, iż badanie nie oddaje sytuacji faktycznej i błędnie ocenia udział poszczególnych typów produktów w rynku, sugerując np. 7 proc. udział w rynku e-papierosów jednorazowych, które praktycznie nie są dostępne w Polsce. W jej przekonaniu dokument jest mało wiarygodny, także dlatego, że pojawiają się tu nazwy produktów handlowych, które są wycofywane z polskiego rynku. – Branżę papierosów elektronicznych w Polsce tworzą przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa. Cechą charakterystyczną jest jej duże rozdrobnienie, ale bezpośrednio zatrudnia ona około trzech tysięcy osób, zapewnia kilka tysięcy miejsc pracy i ponad 283 mln zł wpływu do budżetu rocznie z tytułu podatku VAT. Dzisiaj obniżenie stawki akcyzy na płyny do papierosów elektronicznych jest największym priorytetem dla polskich małych i średnich przedsiębiorstw związanych z tą branżą – podkreśliła Małgorzata Zielińska.
Zakaz sprzedaży online uderza w branżę
Poza wysokością akcyzy są też inne problemy, z którymi boryka się branża elektronicznych papierosów. – Jest to wspomniany już Covid. Jest to też przede wszystkim zakaz sprzedaży online, szczególnie dotkliwy w warunkach pandemii. Umożliwienie sprzedaży online, na odległość, nawet przy największych restrykcjach, na pewno by nam pomogło w odbudowaniu tego, co obecnie zostało zdewastowane – wymieniał Krystian Kozakiewicz. Przypomniał, że podstawowym argumentem za wprowadzeniem zakazu sprzedaży elektronicznych papierosów w internecie było ograniczenie dostępu nieletnich do produktów zawierających nikotynę. – To dla nas zrozumiałe. Stowarzyszenie sformułowało nawet kodeks dobrych praktyk dla sklepów. Chcemy sami się uregulować, sami zablokować sprzedaż nieletnim. Natomiast są inne sposoby na to, by przy możliwości sprzedaży na odległość produkt nie trafił jednak w ręce nieletnich. Zakaz był wylaniem dziecka z kąpielą. Bo zakaz sprzedaży w internecie nie jest równoznaczny z brakiem dostępu dla nieletnich. Są inne metody służące ograniczeniu dostępności tego produktu, gwarantujące, by mimo wszystko był dostępny w sprzedaży online, szczególnie w takim okresie, jaki mamy obecnie – stwierdził Krystian Kozakiewicz. W rozmowie wspomniano o możliwościach weryfikacji wieku, jakie daje na przykład wykorzystanie aplikacji e-dowodu osobistego (e-DO app), którą oferuje Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, a stosują m.in. ZUS i GIS.
Jakie są skutki zakazu sprzedaży online papierosów elektronicznych? Czy jest tak, że kupujący sięgają po produkty dostępne za granicą? – Absolutnie tak. Polska jest wśród nielicznych krajów w Unii Europejskiej, w których został wprowadzony taki zakaz. Na największych rynkach w Europie: w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Czechach, na Słowacji można sprzedawać elektroniczne papierosy za pośrednictwem internetu. Mamy swobodę przepływu towarów i nie jest nam znany mechanizm, za pomocą którego można by monitorować czy regulować to, czy papierosy elektroniczne sprzedawane przez przedsiębiorców z innych krajów trafiają do Polski czy nie. I dobrze wiemy, że za pośrednictwem internetu do kraju napływa masa towarów z naszej branży, choćby z wymienionych rynków i nikt tego nie kontroluje. Efekt jest taki, że podatki są płacone w innych krajach, a nie w naszym – podkreślił Krystian Kozakiewicz.