Evgenij Kirichenko: Ukraina zmartwychwstanie

Unia Europejska i instytucje finansowe planują powojenną odbudowę Ukrainy. Co to oznacza dla Polski – zastanawia się założyciel agencji zatrudnienia Gremi Personal.

Publikacja: 18.05.2022 21:29

Evgenij Kirichenko: Ukraina zmartwychwstanie

Foto: AFP

Chrystus zmartwychwstał, zmartwychwstanie Ukraina – podczas tegorocznych prawosławnych Świąt Wielkanocnych to powszechne na Wschodzie życzenie było jak najbardziej aktualne. Wojenne sukcesy Sił Zbrojnych Ukrainy, wzmożone wsparcie militarne i finansowe sojuszników napawa nas wszystkich wiarą w zwycięstwo i pokój. Plany odbudowy Ukrainy po wojnie również nabierają kształtów.

Unia Europejska już zadeklarowała gotowość do sfinansowania wydatków na ten cel – są to miliardy euro pochodzące z różnych programów. Nie ma europejskiego banku czy instytucji, która nie planuje pomocy.

Wojna może też znacząco przyspieszyć wejście Ukrainy do Unii Europejskiej. Nadanie Ukrainie statusu kandydata spowoduje dostęp do funduszy przedakcesyjnych. Pamiętamy jak przyspieszyło to rozwój gospodarczy Polski.

Na pomoc ruszył też Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który otworzył dedykowany rachunek pomocy Ukrainie, zapewniający darczyńcom bezpieczny transfer walut – sam rząd Kanady przeznaczył na ten cel 1 mld dol. kanadyjskich. Suma pomocy dla Ukrainy to 1,4 mld dol. amerykańskich w ramach Szybkiego Instrumentu Finansowego.

Nie zapominajmy i o rosyjskich pieniądzach. W reakcji na eskalację konfliktu na Ukrainie tylko Belgia zamroziła ponad 200 mld euro rosyjskich aktywów, najwięcej ze wszystkich państw Unii Europejskiej. Niewielki Luksemburg zablokował ok. 2,5 mld euro rosyjskich aktywów, które należały do osób i firm objętych sankcjami.

Mimo że na wschodzie Ukrainy nadal jest bardzo gorąco, wielonarodowy zespół naszej agencji nie ma żadnych wątpliwości co do jej zwycięstwa nad Rosją. Jesteśmy też pewni, że po wojnie Ukraina zostanie wielkim placem budowy. I tak jak dziś jako firma wspieramy ukraińskie wojsko w walce – dotychczas przekazaliśmy na ten cel 1 mln zł, a po wojnie planujemy uczestniczyć w odbudowie.

Ukraińcy już wracają

Międzynarodowe wsparcie potrzebne będzie w dużym stopniu na odnowę zniszczonej infrastruktury: dróg, linii kolejowych, mostów, lotnisk, szkół, szpitali, a także budynków mieszkalnych. Wszystko to będzie potrzebowało olbrzymich zasobów ludzkich.

Polska, czyli kraj, który wcześniej przyjmował najwięcej migrantów zarobkowych z Ukrainy, a dziś – najwięcej uchodźców, odczuje to jako pierwszy. Jeszcze na samym początku wojny mówiliśmy, że inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę spowoduje istotne i trwałe zmiany w strukturze migracji z Ukrainy i na polskim rynku pracy. Owszem, do Polski wjechało ok. 3 mln uchodźców, ale większość z nich ma zamiar wrócić do kraju, gdy tylko będzie taka możliwość. Sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej już się zmieniła. Trwa zmiana kierunku migracji i teraz Ukraińcy opuszczają Polskę, a nie do niej przybywają – wynika z danych opublikowanych przez Straż Graniczną.

Wcześniej z Polski wyjechało kilkaset tysięcy ukraińskich mężczyzn. Teraz do Ukrainy wracają również kobiety, które wcześniej uciekły przed wojną i które nie odnalazły się w Polsce, m.in. nie znalazły pracy. O ile przed wybuchem wojny ok. 30 proc. wakatów skierowanych do obcokrajowców było dostępnych dla kobiet, obecnie takich wakatów prawie nie ma. Wiara w zwycięstwo Ukrainy na wschodzie i południu oraz wycofanie się wojsk rosyjskich z północy kraju zachęcają Ukrainki do powrotu.

Czy polski rynek pracy jest gotowy

Zapowiedzi wsparcia od instytucji zachodnich oraz inicjatywy ukraińskiego rządu co do deregulacji gospodarki spowodują, że po wojnie Ukraińcom będzie się opłacało zostać i pracować w ojczyźnie. Wzrosną wynagrodzenia i pojawi się dużo ofert pracy, zwłaszcza dla mężczyzn. Obowiązująca od połowy marca „nowa polityka gospodarcza" przewiduje radykalne obniżki podatków, całkowitą deregulację biznesu, a do rozpoczęcia działalności gospodarczej wystarczy sama deklaracja.

Polskim pracodawcom naprawdę opłacałoby się dostosowanie miejsc pracy dla ukraińskich kobiet. Nie tylko dlatego, żeby doraźnie uzupełnić braki kadrowe, ale i dlatego, że zakorzenienie się w Polsce tych kobiet to jedyna szansa na to, że później ściągną tutaj swoich mężów i synów.

Oprócz tego rząd powinien postawić na politykę migracyjną z prawdziwego zdarzenia i ułatwić legalizację pracowników z innych krajów – zarówno z Azji Środkowej, jak i np. Indii, Indonezji czy Filipin. Na wzór ustawy podpisanej przez prezydenta RP w styczniu br., która wprowadziła pewne ułatwienia dla obywateli – oprócz Ukrainy – m.in. Armenii, Białorusi, Gruzji i Mołdawii.

Pracować i zarabiać w Ukrainie

Polska dodatkowo przedstawiła projekt ogólnoeuropejskiego Planu Odbudowy Ukrainy o wartości 100 mld euro i zaapelowała o powołanie specjalnej Agencji Pomocy dla Ukrainy, która miałaby koordynować pomoc publiczną i prywatną dla tego kraju. I bardzo dobrze, bo Polska jako kraj może być jednym z najaktywniejszych uczestników tego procesu. Nie jest wykluczone, że po wojnie to Ukraina będzie dla Polaków atrakcyjnym miejscem do podjęcia pracy, zwłaszcza dla wysokiej klasy specjalistów, inżynierów.

Teraz zacieśniamy więzy na poziomie ludzkim, przyjmując uchodźców, a długofalowym skutkiem może być jeszcze większe zacieśnienie współpracy gospodarczej. Ze zrywu wolontariackiego, solidarności na taką skalę, może pojawić się później dużo ciekawych inicjatyw – korzystnych nie tylko w wymiarze kulturowym czy obyczajowym, ale i biznesowym.

Evgenij Kirichenko jest założycielem międzynarodowej agencji zatrudnienia Gremi Personal [niezwiązanej z wydawcą „Rzeczpospolitej’ – red.]

Chrystus zmartwychwstał, zmartwychwstanie Ukraina – podczas tegorocznych prawosławnych Świąt Wielkanocnych to powszechne na Wschodzie życzenie było jak najbardziej aktualne. Wojenne sukcesy Sił Zbrojnych Ukrainy, wzmożone wsparcie militarne i finansowe sojuszników napawa nas wszystkich wiarą w zwycięstwo i pokój. Plany odbudowy Ukrainy po wojnie również nabierają kształtów.

Unia Europejska już zadeklarowała gotowość do sfinansowania wydatków na ten cel – są to miliardy euro pochodzące z różnych programów. Nie ma europejskiego banku czy instytucji, która nie planuje pomocy.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację