Wyzwania w dostępie do nowoczesnych terapii w leczeniu chorób płuc” – to tytuł debaty przeprowadzonej online, która odbyła się pod koniec kwietnia z inicjatywy dziennika „Rzeczpospolita”. Uczestnicy: kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii i Alergologii WUM prof. dr hab. n. med. Rafał Krenke, zastępca rzecznika praw pacjenta Grzegorz Błażewicz, prof. dr hab. med. Paweł Śliwiński z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc oraz Aleksandra Wilk z Fundacji „To się leczy” zastanawiali się, czy Covid-19 jest obecnie najpowszechniejszą chorobą układu oddechowego. A także czy pandemia i zaangażowanie lekarzy pulmonologów w pomoc zakażonym koronawirusem odbiła się na innych pacjentach z chorobami płuc.
– Trudno dokładnie powiedzieć, czy Covid-19 to najpowszechniejsza choroba układu oddechowego. Na pewno w najbliższych kilkunastu miesiącach ma szansę być jedną z najczęstszych – mówił prof. Paweł Śliwiński.
Ekspert tłumaczył też, że aktualnie najczęstszą niezakaźną i przewlekłą chorobą układu oddechowego jest przewlekła obturacyjna choroba płuc, na którą obecnie choruje ponad 3 miliony Polaków. Drugą najczęściej występującą przewlekłą chorobą układu oddechowego jest w Polsce astma, na którą choruje kolejne 2 miliony pacjentów. W sumie jest około 5 milionów osób z zaburzeniami wentylacyjnymi typu obturacyjnego, czyli takiego, które przebiegają ze zwężeniem dolnych dróg oddechowych.
Kolejna duża grupa to choroby śródmiąższowe płuc. Większość z nich należy do tzw. chorób rzadkich. – Częstość występowania jednej z nich, w ostatnich kilku latach przykuwającej największą uwagę medialną, czyli idiopatycznego włóknienia płuc, szacowana jest na 4–5 tysięcy osób w Polsce. Jeśli pomnożymy to przez liczbę pozostałych chorób rzadkich, to też uzbiera się populacja kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy chorych. Do grupy chorób śródmiąższowych o restrykcyjnym charakterze zaburzeń wentylacyjnych dołączą powikłania po Covid-19 obserwowane w obrębie układu oddechowego. To tzw. postcovid albo lockcovid – mówił Śliwiński.
Utrudniona diagnostyka
Problem w tym, że od wybuchu pandemii koronawirusa dostęp do diagnostyki dla pacjentów innych niż ci, u których testy wykazały zakażenie koronawirusem, jest bardzo utrudniony. – Teraz jest już trochę lepiej w związku z ustępowaniem trzeciej fali. Kilka miesięcy temu było znacznie gorzej. Zarówno jeśli chodzi o diagnostykę ambulatoryjną, jak i szpitalną – mówił prof. Rafał Krenke.