W 2020 roku Nowa Zelandia zdołała wygasić wszystkie ogniska zakażeń w kraju - i od lutego 2021 roku nie notowano tam lokalnych zakażeń. Jednak w sierpniu, w Auckland, pojawiło się ognisko zakażeń, którego nie udało się w pełni wygasić do dziś, mimo wprowadzenia lockdownu w całym kraju już po wykryciu pierwszego zakażenia.
Czytaj więcej
Po wykryciu w Nowej Zelandii pierwszego - od lutego - lokalnego zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 rząd premier Jacindy Ardern zdecydował się na wprowadzenie trzydniowego lockdownu w całym kraju.
W Auckland wprowadzony wówczas lockdown nadal obowiązuje. Mimo to codziennie wykrywana jest niewielka liczba nowych, lokalnych zakażeń.
- Możemy nie wrócić do sytuacji, w której liczba nowych zakażeń wynosi zero, ale ważne jest, abyśmy wykrywali wszystkie zakażenia i nadal namierzali, testowali i izolowali osoby (które miały kontakt z wirusem - red.), aby powstrzymać cyrkulację wirusa w społeczności... To jest cel - powiedział Bloomfield w rozmowie z nowozelandzkim radiem.