Według Reutersa, Australian Signals Directorate (ASD), rządowa australijska agencja zajmująca się m.in. cyberbezpieczeństwem doszła do wniosku, że za cyberatak na Australię odpowiedzialne było chińskie ministerstwo bezpieczeństwa państwowego. Informacje o tym przekazało Reutersowi pięć osób bezpośrednio znających ustalenia śledztwa. Informatorzy zastrzegli sobie anonimowość. Agencja nie weszła w posiadanie raportu australijskich służb, który jest utajniony.
Jak podał Reuters, raport zawiera rekomendację aby wnioski służb nie były publikowane, ponieważ w przeciwnym razie ucierpieć mogłyby stosunki handlowe Canberry z Pekinem.
Australijskie władze nie ujawniły oficjalnie, kto ich zdaniem odpowiada za cyberatak, nie podały też żadnych szczegółów raportu ASD. Kancelaria premiera Scotta Morrisona oraz ASD odmówiły Reutersowi komentarza.
Chiński MSZ zaprzeczył, jakoby Chiny brały udział w jakichkolwiek atakach hakerskich. "Podczas badania incydentów internetowych należy zgromadzić niezaprzeczalne dowody, w przeciwnym razie tworzy się plotki i oczernia innych, przyklejając im łatki. Pragniemy podkreślić, że Chiny są także ofiarą internetowych ataków" - czytamy w oświadczeniu chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, przesłanego Reutersowi.
Chiny to największy partner handlowy Australii, kupujący m.in. rudę żelaza, węgiel oraz produkty rolne. Ponad jedna trzecia australijskiego eksportu trafia do Chin. Australię rocznie odwiedza ponad milion Chińczyków.