- Sprzedaż nowych kredytów mieszkaniowych w tym roku może osiągnąć nawet powyżej 70 mld zł, oznaczałoby to wzrost o około 10 proc. – mówi Mariusz Cholewa, prezes Biura Informacji Kredytowej. Byłby to rekordowy wynik, bo do tej pory maksimum zostało osiągnięte w 2008 r., gdy udzielono hipotek za 68 mld zł. Z danych BIK wynika, że w 2019 r. sprzedaż urosła o 14,9 proc., do 65,02 mld zł. Liczba hipotek zwiększyła się o 4 proc., do 238,3 tys.
Hipoteki pobiją rekord?
Sprzedaż przekroczyła oczekiwania ekonomistów, ale hossa dotyczyła jednak głównie kredytów wysokokwotowych co związane było z rosnącymi cenami nieruchomości. To przełożyło się na wzrost średniej kwoty wartości udzielonego kredytu o 10 proc., do 272,8 tys. zł, co napędzało wzrost wartości sprzedaży hipotek. Wśród czynników pozytywnie wpływających na wysoki popyt i wysoką sprzedaż kredytów mieszkaniowych można wskazać rosnące dochody gospodarstw domowych i utrzymujące się niskie stopy procentowe. - Na rozwój rynku kredytów mieszkaniowych w 2020 r. wpływ będą miały przede wszystkim rosnące ceny nieruchomości. Wzrostom sprzyja także ciągle wysoki popyt oraz możliwy dalszy wzrost liczby osób traktujących zakup mieszkań nie tylko dla zaspokojenia własnych potrzeb, ale jako alternatywę inwestycyjną – tłumaczy Cholewa.
Wzrostowi sprzedaży hipotek będą sprzyjać także rosnące płace Polaków i zdolność do obsługi większego długu (za jedno średnie wynagrodzenie można kupić teraz około 1 mkw. mieszkania w porównaniu do 0,5 mkw. dekadę temu, obniża się też wskaźnik DTI, czyli wysokości rat do wynagrodzenia w danym okresie). Pomaga też jeden z niższych w Unii Europejskiej wskaźników zadłużenia mieszkaniowego do PKB, co daje przestrzeń do dalszych wzrostów.
- Hamulcem mogą okazać się istotne braki zasobów gruntowych, które przełożą się na spadek liczby ofert deweloperów, oraz zmiany w polityce kredytowej wynikające z prawdopodobnej zmiany cyklu kredytowego, które spowodują zmniejszenie dostępności i wzrost ceny kredytu – mówi Cholewa przypominając o wysokiej koncentracji na rynku kredytów mieszkaniowych – za około 75 proc. sprzedaży odpowiada pięć banków, co powoduje, że zmiana polityki kredytowej w jednym z nich może wpłynąć na ograniczenie podaży.
Gotówkowa zadyszka
- Spodziewamy się, że w tym roku wartość sprzedaży nowych kredytów konsumpcyjnych może wzrosnąć o kilka procent, do 75 mld zł – prognozuje Cholewa. W 2019 r. urosła o 4,9 proc., do 72 mld zł. Ich liczba urosła o 1,9 proc. Szef BIK wymienia, że sprzedaży sprzyjać będzie rosnąca konsumpcja i inflacja także wzrost zamożności Polaków oraz niskie stopy procentowe, - Ale z drugiej strony wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczący zwrotu części prowizji za spłacone kredyty konsumenckie, dlatego spodziewamy się że okres kredytowania będzie się skracał ze średnio 45 miesięcy w 2019 r., a pierwsze miesiące 2019 r. było to nawet 48 miesięcy, więc już banki to skracają ten okres. Zatem rozbieżność między umownym a rzeczywistym okresem kredytowania będzie się zmniejszała, co może negatywnie odbić się na sprzedaży. Poza tym niektóre banki mogą zaostrzać polityki kredytowe w kontekście spowolnienia gospodarczego i podaż może zmaleć. Ponadto Polska ma bardzo wysoki udział kredytów konsumpcyjnych w PKB, sięgający 8,9 proc., to trzeci wynik w Europie. Utrzymuje się od kilku lat na tym poziomie i raczej nie będzie rósł – wylicza prezes BIK.