Mam dom i chciałabym uniezależnić się od dostawców prądu. Mogę?
Nie jest dziś możliwa stuprocentowa niezależność energetyczna, jeśli chcemy mieć ciągłość zasilania własnego obiektu. Wynika to z różnej charakterystyki pracy źródła OZE i potrzeb odbiorcy. Źródła OZE nie produkują energii równomiernie przez cały rok i każdej doby. Właściciel instalacji OZE zmuszony jest dokupować brakującą energię od sprzedawcy i jednocześnie sprzedawać wyprodukowaną przez siebie energię elektryczną, której danego dnia nie potrzebuje. Jeśli mamy swoją instalację OZE, a jednocześnie chcemy korzystać z prądu dostarczanego przez sieci energetyczne, musimy działać zgodnie z wymogami określonymi przez Operatorów Systemów Dystrybucyjnych (OSD), czyli firm, które zarządzają sieciami. A zatem musimy pogodzić się z tym, że np. w czasie awarii lub planowych napraw sieci nasza własna instalacja nie będzie zasilać naszego budynku. Wszystkie urządzenia zarządzające pracą instalacji OZE mają wbudowaną automatykę, która zatrzymuje pracę źródła OZE w przypadku wystąpienia braku zasilania na sieci energetycznej.
Co zatem jest nam potrzebne, aby zyskać pewność, że nasz dom czy np. ferma kur w środku zimy nie zostanie pozbawiona prądu?
Jedyną drogą do utrzymania własnego zasilania w momencie awarii sieci jest akumulator lub znany od dawna i całkowicie nieekologiczny agregat spalinowy. Nasze OZE niestety będzie wyłączone. Jakimś rozwiązaniem może też być wydzielona instalacja OZE, działająca w systemie pracy prądu stałego DC, niemniej takie rozwiązania są cały czas mało popularne w Polsce i działają głównie jako amatorskie koncepty.
A co w sytuacji, gdy nie chcemy być przyłączeni do sieci energetycznej? W końcu mamy własną energię.