Z najnowszych danych Otodom Analytics wynika, że działający na siedmiu głównych rynkach deweloperzy sprzedali w listopadzie 3,3 tys. mieszkań. - Jest to wartość podobna do tych z września i października. Wygląda na to, że obserwujemy tu stabilizację – mówi Marcin Krasoń, ekspert rynku mieszkaniowego Otodom Analytics. - Na niskim poziomie (rok do roku niższym o 30 proc.), ale stabilizację. Istnieje coraz większe prawdopodobieństwo, że w największych miastach dno sprzedażowe mamy już za sobą – ocenia.
Nie oznacza to jednak, jak zastrzega analityk, że kupujący są w dobrej sytuacji. - Mocne przykręcenie kurka z kredytami hipotecznymi znacznie ograniczyło możliwości zakupowe tym, którzy nie mają zapasu gotówki lub bardzo wysokich zarobków dających zdolność kredytową – wyjaśnia Krasoń. - Zdecydowana większość zakupów mieszkaniowych to dziś inwestycje. Osoby szukające mieszkania czy domu na własne potrzeby nie są w najlepszych nastrojach, bo duża część z nich potrzebuje kredytu. Nic dziwnego, że we Krakowie barometr nastrojów na rynku mieszkaniowym osiągnął najniższy wynik w historii (-6,95 proc.), a w Warszawie kilkunastu setnych procenta brakuje mu do niechlubnego wyniku z wiosny 2020 r., gdy rynek mieszkaniowy dławił się pandemicznymi lockdownami – dodaje.
Przypomnijmy: barometr nastrojów porównuje możliwości finansowe potencjalnych nabywców z cenami mieszkań.
- Pocieszający może być fakt, że jak już ktoś ma możliwości, to wybór jest naprawdę duży. Na siedmiu głównych rynkach dostępnych jest dziś 55 tys. mieszkań, o ponad 40 proc. więcej niż przed rokiem – podaje Marcin Krasoń.