Rozmowy o biznesie od 24 lutego mają nowy kontekst: napaść Rosji na Ukrainę. Jakie przełożenie na prowadzenie centrów handlowych ma wojna i jej wpływ na światową gospodarkę?
24 lutego obudziłem się w dobrym nastroju, był to od dawna zaplanowany dzień prezentacji wyników naszym inwestorom na giełdzie w Johannesburgu. Przyjechaliśmy na miejsce po dwóch latach przerwy w podróżowaniu z powodu pandemii. Chcieliśmy pokazać, że poradziliśmy sobie z covidem znacznie lepiej, niż można się było obawiać, że jesteśmy pełni optymizmu, bo handel się błyskawicznie odbudował.
Niestety, dwie godziny przed konferencją doszły do nas pierwsze wiadomości o rosyjskiej agresji na Ukrainę. Bardzo liczę na to, że konflikt nie będzie eskalował. Niewątpliwie zmiany makroekonomiczne, które wywołał, zostaną z nami na dłużej i będziemy musieli dostosować nasz model biznesowy do nowych okoliczności.
Z humanitarnego punktu widzenia pomagamy, jak tylko możemy. Jako grupa przygotowaliśmy fundusz wspierający organizacje pomocowe. Lokalnie działamy przez nasze galerie w bliskiej współpracy z władzami miast i organizacjami wspierającymi obywateli Ukrainy pozostających w Polsce i tych, którzy zostali w kraju. Organizujemy zbiórki darów, krwi, blisko pracujemy z miastami partnerskimi w Ukrainie. Nasze oddziały w Rumunii, na Węgrzech, Słowacji i w Polsce przekazały wspólnie 135 tys. euro na rzecz pomocy poszkodowanym. Współpracujemy z Polską Misją Medyczną i SOS Wioski Dziecięce. W wymiarze symbolicznym podświetlamy nasze nieruchomości barwami ukraińskiej flagi.
Co chcieliście przekazać inwestorom? Jak wygląda bilans dwóch lat po pandemii?