Temat szeroko rozumianej rewitalizacji PRL-owskich budynków mieszkalnych z wielkiej płyty wrócił za sprawą kampanii wyborczej. Termomodernizacja to proces, który trwa i który jest elementem unijnej polityki klimatycznej.
Według „Długoterminowej strategii renowacji budynków” do 2050 r. powinno się odbyć 7,5 mln inwestycji termomodernizacyjnych, czyli obejmujących połowę wszystkich budynków zidentyfikowanych w Polsce – nie tylko mieszkalnych. Jak czytamy w raporcie Konfederacji Lewiatan, łączne nakłady na ten cel w latach 2021–2050 r. należy szacować na 1,5 biliona złotych.
Najwyższy czas zmienić myślenie
– Termomodernizacja bloków z wielkiej płyty to niewątpliwie wielkie i trudne zadanie nie tylko w Polsce, ale które jednak stopniowo od lat realizujemy. Z około 800 tys. takich budynków 35 proc. jest już ocieplone. Praktycznie mają to już za sobą bloki należące do spółdzielni mieszkaniowych, większym wyzwaniem pozostają zasoby pozostające w rękach wspólnot mieszkaniowych i samorządów – mówi Jan Ruszkowski, koordynator rady ds. czystego powietrza w Lewiatanie. – Proces finansowego wspierania i stopniowego ocieplania budynków wielkorodzinnych to w Polsce nic nowego – trwa od wielu lat, był i nadal jest wspierany najróżniejszymi narzędziami i funduszami zarówno unijnymi, jak i krajowymi. Premia termomodernizacyjna udzielana od 15 lat przez BGK została podniesiona pod koniec 2022 r. Na wyciągnięcie ręki czekają też środki z KPO. Jest to wreszcie element przyjętej wiosną 2022 przez rząd długoterminowej strategii renowacji budynków – wylicza.
Zdaniem eksperta to, że jeszcze nie uporaliśmy się z modernizacją całego zasobu, nie jest kwestią pieniędzy.
– Najbardziej brakuje motywacji i edukacji zarówno mieszkańców, jak i zarządców nieruchomości. Choć „opłacalność” termomodernizacji sprowadzana jest najczęściej do wymiaru finansowego i mierzona oszczędnościami na ogrzewaniu, jej korzyści są wielowymiarowe, nie tylko w domach jednorodzinnych – to poprawa komfortu życia, często zdrowia, poprawa estetyki, prace remontowe robione przy okazji, wzrost wartości nieruchomości itd. – mówi Ruszkowski. – Nawet jednak patrząc na nią jedynie przez pryzmat finansów – motywacja mieszkańców będzie mierna, dopóki rachunki, jakie płacą za ogrzewanie, nie będą zależeć od indywidualnych zachowań. W wielu blokach do dziś nie ma indywidualnych podzielników energii w mieszkaniach, a koszty ciepła są dzielone na wszystkich mieszkańców wedle metrażu. To dość bolesne, ale prawdziwe, że to świadomość drożejącego ciepła oraz związku swojego zachowania z wysokością własnego rachunku jest najskuteczniejszym motywatorem do oszczędzania energii. Przedłużane, sztucznie mrożone ceny energii dla wszystkich, jak leci, motywacji tej nie poprawią – dodaje.