Autorzy opublikowanego w serwisie MetaArXiv badania w okresie od października do grudnia 2020 r. skontaktowali się z blisko 64 tys. naukowców z 22 uniwersytetów w Holandii. Ankietę wypełniło 6 813 badaczy.
Współautorka badania, epidemiolog Gowri Gopalakrishna z Wolnego Uniwersytetu w Amsterdamie uważa, że odsetek naukowców, którzy w przeszłości przyznawali się do fałszowania lub fabrykowania danych może być niedoszacowany. Jak pisze "Nature", według Gopalakrishny pytania zawarte we współtworzonej przez nią ankiecie były bardziej bezpośrednie od tych zadawanych w innych podobnych sondażach.
Czytaj także:
CDC: Nie używać testów na przeciwciała do sprawdzenia odporności na koronawirusa
Z tego powodu Gopalakrishna nie chce porównywać wyników swoich badań z poprzednimi, za wyjątkiem badania z 2001 r., w którym zastosowano podobne metody badawcze i w którym ok. 4,5 proc. uczestników przyznało się do oszustw.
Co drugi (51 proc.) ankietowany w holenderskim badaniu przyznał się do regularnego korzystania z co najmniej jednej z jedenastu "wątpliwych praktyk badawczych", czyli np. nieodpowiedniego projektowania badań lub celowego niesprawiedliwego oceniania rękopisów czy wniosków o dotacje. W "Nature" czytamy, że to wykroczenie mniejszego kalibru od plagiatu lub fałszowania i fabrykowania danych.
Z badania wynika, że najczęściej do stosowania "wątpliwych praktyk badawczych" przyznawali się doktoranci i młodsi pracownicy naukowi. Nie zauważono istotnego związku między etapem kariery naukowca a przyznaniem się do fałszowania lub fabrykowania danych. "Poprzednie badania wykazały, że młodsi naukowcy rzadziej angażują się w niewłaściwe zachowania badawcze niż naukowcy w połowie kariery" - pisze "Nature".
Czytaj także:
Badanie: Jedna dawka szczepionki Johnson & Johnson może nie wystarczyć