Najczęściej odtwarzany utwór tego roku? „Blinding Lights" piosenkarza The Weeknd, który na Spotify był słuchany 1,6 mld razy. Najczęściej słuchanym albumem było wydawnictwo puertorykańskiego rapera Bada Bunny'ego: ponad 8,3 mld odtworzeń na całym globie. Do grona gigantów należą również Billie Eilish, Taylor Swift czy Ariana Grande.
Co łączy tych wszystkich muzyków? Oscylowanie wokół popu i już ugruntowana pozycja w biznesie. Odtworzenia idące w miliony zapewniają godne opłaty, ale tylko tym na szczycie. Muzycy niszowi i działający w mniej popularnych gatunkach nie mogą liczyć na to, by odtworzenia (lub streamy) ze Spotify zapewniły im sensowne przychody.
Ile konkretnie płaci Spotify? Za jeden stream artysta lub zespół dostaje około 0,0032 dolara. Czyli na jednego dolara potrzebuje 229 odtworzeń.
– W ciągu czterech lat zarobiliśmy około 50 dolarów ze Spotify. To nie są duże stawki. Spotify działa w ten sposób, że celuje przede wszystkim w dużych popowych artystów, którzy mają miliony odtworzeń, na których da się rzeczywiście zarabiać. Tacy artyści jak my, są tam, bo po prostu większość ludzi używa streamingu. Dużym atutem jest to, że ktoś może nas znajdzie, doda do playlisty i zyskamy jakąś popularność w ten sposób. Szansa jest jednak mała, ale streaming to obecnie podstawa. Nośniki fizyczne są dla zapaleńców – mówi „Rzeczpospolitej" Hubert Lewandowski z zespołu The Howling Eye, prowadzący niezależną wytwórnię Galactic Smokehouse.
Jak wygląda to z perspektywy wytwórni? Daniel Kuśmierzak, specjalista ds. marketingu z wytwórni Kayax, tłumaczy, że monetyzacja muzyki słuchanej za pomocą streamingu to dziś jedno z trzech, obok sprzedaży płyt i gadżetów oraz koncertów, najważniejszych źródeł przychodu wytwórni.