Następca Steve'a Jobsa, Tim Cook przyznaje w wywiadach, że jego koncern musi lepiej przyjrzeć się potencjałowi kryjącemu się w wykorzystaniu technologii tzw. AR czyli rzeczywistości rozszerzonej (Augmented Reality). A wszystko przez Pokemony...
Zabawa w poszukiwanie stworków redefiniuje horyzonty świata nowych technologii. Jednego dnia potrafi dodawać miliardy dolarów firmie Nintendo, twórcy gry, drugiego równie łatwo zmniejszać jej wycenę ze względu na nieopatrzne komentarze odnośnie dalszego rozwoju tego produktu. Pokemony w wersji GO, bo tak nazywa się najnowsza cześć gry, zdążyły poróżnić użytkowników i znaleźć się w centrum uwagi analityków rynku.
Cook mówi otwarcie - potencjał AR jest ogromny, a Apple w pewien sposób przeoczyło możliwość skorzystania z niej w pierwszej kolejności. Chce z sukcesu Japończyków wyciągnąć wnioski i nadrobić zaległości, jakie na razie jego firma ma na tym polu. Pojawia się nawet możliwość otwarcia dla rozszerzonej rzeczywistości nowej platformy usług w obrębie Apple.
Dodatkowym powodem do przemyślenia strategii była publikacja danych finansowych za trzeci kwartał, którego koniec przypadał dla Apple 30 czerwca. Przychody na poziomie 42 mld dolarów okazały się niższe o 15 proc. od analogicznego okresu minionego roku. Drugi kwartał z rzędu firma notuje spadek, co jest tym bardziej zastanawiające wobec nieprzerwanych wzrostów osiąganych od 2003 roku.
Akcje Apple i tak nawet wobec negatywnych danych rosły, ponieważ spodziewano się gorszych wyników. iPhone'y nien sprzedają się już tak dobrze jak wcześniej, a to na nich w 2/3 spoczywa ciężar generowania przychodów całego koncernu. W ciągu minionych 3 miesięcy udało się sprzedać niewiele ponad 40 mln sztuk tych smartfonów wobec ponad 51 mln kwartał wcześniej.