Znana jest z sennych obrazów Wima Wendersa w „Lisbon story", a za chwilę znowu będzie o niej głośno za sprawą Jeremy'ego Ironsa, który zagra główną rolę w powstającym właśnie filmie „Nocny pociąg do Lizbony". To wyjątkowo filmowa stolica, z pięknymi widokami, które podziwiać można z kilku punktów widokowych, usytuowanych na tarasach tego położonego na siedmiu wzgórzach miasta.
Miasto widziane z punktów widokowych, tzw. mirodouros, błyszczy za dnia i świeci cudownie w nocy. Niezapomniany widok, jaki można przywieźć z Lizbony to czerwone dachy i białe budynki, słynny żółty tramwaj, najlepiej ten z numerem 28, Chrystus górujący nad słynnym czerwonym mostem i wreszcie reprezentacyjne ulice najniżej położonej najbliżej rzeki Tag dzielnicy – Baixa.
Co warto wiedzieć
Lizbona jest właściwie wyspą – odseparowaną z jednej strony prze ocean, z drugiej przez nieżyczliwych Hiszpanów, do których większość Portugalczyków czuje rezerwę. Dlatego nie chwalcie się znajomością hiszpańskich drużyn, bo autochtoni żyją jednak chwałą swoich zespołów piłki nożnej. Walutą jest euro, nie próbujcie tego zmieniać. Jeśli zamiast podróży przez miasto marzą wam się plaże Portugalii, skądinąd bajecznie piękne, o czystej wodzie i piasku, zadbajcie o zakup olejków do opalania, bo do plaży jest rzut beretem: najbliższe znajdują się w miejscowościach Estoril i Cascais, dokąd w pół godziny dojedziecie podmiejskim pociągiem. Słońce, choć nie piecze, może spowodować uczulenie, wiec filtr 50 wskazany. Klimat jest bajeczny, bo mimo upałów, zwłaszcza tych lipcowych i sierpniowych, czujemy na skórze wiatr znad oceanu, co sprawia, że nie jest nam nigdy zbyt gorąco czy wilgotno.
Kulturowy tygiel
Portugalia to chyba najlepsza i najbezpieczniejsza z potencjalnych wakacyjnych destynacji, także na samodzielną podróż. Portugalczycy uchodzą za najłagodniejszy europejski naród i faktycznie jest w tym dużo prawdy. W Lizbonie jednak, jak to w stolicy, jest trochę inaczej. Ostatni mój pobyt sprzed miesiąca będę wspominać jako nieustanne próby wciśnięcia mi haszyszu ze strony szemranych mężczyzn. Tubylcy często ostrzegali mnie też przed kieszonkowcami grasującymi w tramwajach i na ulicach, ale na szczęście nigdy nic złego mnie nie spotkało. Za to jest to najbardziej różnorodne i barwne miasto Portugalii. Na placach lizbońskich można spotkać zarówno Europejczyków, turystów z Ameryki, Brazylijczyków, którzy czują się tu jak w drugiej ojczyźnie, a także imigrantów z Europy wschodniej. To tygiel kulturowy, gdzie w jednej kawiarni porozumiecie się po angielsku i podadzą wam kawę za 2,20 euro, a w pobliskiej niewyszukanej kafejce napijecie się kawy za 70 eurocentów, zaś kelner będzie znał trzy angielskie słowana krzyż. Dlatego warto wziąć ze sobą rozmówki polsko – portugalskie, by mieć pewność, że zrozumiecie się nawzajem, zamawiając cafe com leite oraz mieć na tyle dobrą znajomość angielskiego, by swobodnie zapytać o najbliższy hostel czy restaurację albo muzeum.