Komitet musi zebrać 100 tys. podpisów i złożyć je w Sejmie. Wtedy w ciągu sześciu miesięcy musi odbyć się nad projektem debata plenarna. Sejm będzie więc musiał po raz kolejny zmierzyć się z tematem przerywania ciąży.
Członkami Komitetu są zarówno pojedyncze osoby – przede wszystkim posłanki Lewicy – jak i organizacje: Ogólnopolski Strajk Kobiet, Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Aborcyjny Dream Team, Wielka Koalicja za Równością i Wyborem, łódzkie Dziewuchy Dziewuchom oraz Centrum Praw Kobiet. Pełnomocniczką Komitetu jest Marta Lempart, liderka OSK.
Zgodnie z propozycją do 12. tygodnia lekarz nie musiałby pytać kobiety o powód jej decyzji. Po 12. tygodniu obowiązywałyby trzy przesłanki zapisane w obecnie obowiązującej ustawie: gwałt, zagrożenie życia i zdrowia matki oraz przesłanka zanegowana właśnie przez TK, czyli ciężkie i nieusuwalne wady płodu.
– Nasz projekt umożliwia świadome macierzyństwo czy rodzicielstwo, bo dzisiaj zachodzenie w Polsce w ciążę jest „rosyjską ruletką" i zniechęca do macierzyństwa, natomiast dotychczasowe prawo, jego praktyka była radykalnie niesprawiedliwa – oceniła podczas konferencji Kamila Ferenc z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, odpowiadając na zarzut o radykalizację żądań środowisk kobiecych.
Lewica nie ukrywa, że chce wokół projektu wywołać dyskusję i zgromadzić środowiska opowiadające się za liberalizacją. – Sytuację kobiet trzeba poprawić tu i teraz, a Lewica nie zrezygnuje ze swojego programu. My w przeciwieństwie do innych partii mówimy jasno: walczymy o zliberalizowanie prawa do przerywania ciąży – stwierdziła w rozmowie #RzeczoPolityce, posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska.