– Odczuwamy rozczarowanie i mamy wrażenie, że traktowanie nas przez MSWiA nie było wystarczająco uczciwe i obiektywne – mówi Wojciech Czypicki z Polskiego Związku Wczesnego Buddyzmu. W czasie gdy u władzy było jeszcze PiS, resort spraw wewnętrznych dwukrotnie wydał dla tej wspólnoty negatywną decyzję odnośnie do wpisu do rejestru kościołów i innych związków wyznaniowych. Mówiąc ściślej, nie tyle odmówił wpisu, co rozpoczęcia procedury mogącej skutkować tym w przyszłości.
W rejestrze znajduje się obecnie około 170 wspólnot, z czego większość zarejestrowało się w latach 90., gdy było to o wiele łatwiejsze niż dziś. Wśród nich jest 14 związków buddyjskich, jednak żaden nie reprezentuje buddyzmu therawadyjskiego, czyli najstarszej szkoły w obrębie tej religii.
Buddyści therawadyjscy od około 10 lat w Polsce
– Buddyzm generalnie dzieli się na dwa albo trzy główne nurty, z których ten therawadyjski opiera się na najstarszych naukach Buddy. Nie jest jednak najpopularniejszym kierunkiem tej religii na świecie, bo prym wiedzie pod względem liczby wyznawców buddyzmu mahajanistycznego – wyjaśnia Mikołaj Kołyszko, autor „Podcastu religioznawczego”.
W Polsce buddyści therawadyjscy, starający się obecnie o rejestrację, funkcjonują od około dziesięciu lat. Regularnie organizują kilkudniowe odosobnienia medytacyjne z mnichami lub nauczycielami świeckimi, w których udział bierze zazwyczaj po kilkudziesięciu uczestników. W kilku miastach Polski ich grupy medytacyjne spotykają się raz w tygodniu. – Spotkania organizujemy też online, a od początku działalności rozdaliśmy kilkadziesiąt tysięcy książek – wylicza Wojciech Czypicki.
Dla MSWiA te argumenty nie miały jednak znaczenia. Choć buddyści dostarczyli wymagane prawem ponad 100 notarialnie poświadczonych podpisów, resort uznał, że nie ma pewności, czy wspólnota rzeczywiście istnieje. Tak wynika np. z drugiej decyzji, która zapadła 31 maja ubiegłego roku. Podpisał się pod nią ówczesny wiceszef MSWiA Błażej Poboży z PiS.