Jak informowaliśmy, 17 marca funkcjonariusze ABW zatrzymali mężczyznę podejrzanego o współpracę z rosyjskim wywiadem cywilnym. Zatrzymany został tymczasowo aresztowany, od tamtej pory ten środek zapobiegawczy jest przedłużany. Tomaszowi L. postawiono zarzuty za szpiegostwo. Urzędnik - pracownik Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie - miał utrzymywać bardzo intensywne kontakty z rosyjskimi funkcjonariuszami, zaś według śledczych, materiały przekazywane przez zatrzymanego były cenne operacyjnie. Ówczesny rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn mówił, że działalność zatrzymanego stanowiła zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski.
Tomasz L. jako pracownik Wydziału Archiwalnego Ksiąg Stanu Cywilnego w Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego m. st. Warszawy miał dostęp do zbiorów Archiwum USC, Archiwum Głównego Akt Dawnych i Archiwum Państwowego m. st. Warszawy.
Czytaj więcej
Pracownik Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie został zatrzymany za działalność na rzecz rosyjskiego wywiadu, usłyszał zarzuty w śledztwie prowadzonym m.in. przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego - podało RMF FM. Informację potwierdził rzecznik rządu Piotr Müller.
Jak w marcu ustaliła "Rzeczpospolita", zadanie Tomasza L. było dla rosyjskich agentów bezcenne. "Przez ostatnie pięć lat (od 2017 r. do zatrzymania w ubiegłym tygodniu) L. miał wykradać i przekazywać Rosjanom dane personalne, które ci wykorzystywali do tworzenia tożsamości. To tzw. wtórniki, które pozwalają »nielegałom« (oficer wywiadu, który przyjmuje inną tożsamość narodową, specjalnie dla niego przygotowaną) formalnie i bezpiecznie zaistnieć" - pisaliśmy.
Jak podało w środę TVN24, po tym, jak Tomasz L. został zatrzymany, funkcjonariusze kontrwywiadu drobiazgowo przeszukali jego miejsce pracy, dom i mieszkanie oraz samochód. Według informatora stacji ze służb, na dzień przed zatrzymaniem L. "oddał swoje prywatne komputery znajomemu informatykowi, by wyczyścił mu twarde dyski".