W relacjach polsko-niemieckich pojawiło się okno możliwości, ale trzeba je jeszcze szeroko otworzyć. Zmiana rządu w Polsce stwarza niewątpliwie szansę na nowe otwarcie. Co stanie się z rządem w Niemczech, ciągle nie wiemy, ale rzeczywistość nie znosi próżni. Polska jest stabilna politycznie, warto więc, by obie strony spróbowały rozpocząć wspólną pracę w nowych warunkach.
Polska i Niemcy wzajemnie się potrzebują, nawet jeśli elity obu państw nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Dlaczego jesteśmy tak ściśle ze sobą związani?
Po pierwsze, wymiana handlowa między Polską a Niemcami rośnie. Jesteśmy wzajemnie od siebie zależni i coraz bardziej powiązani. W 2016 r. ta wymiana przekroczyła 100 mld i ciągle rośnie. Dla porównania – wymiana Niemiec z wielokrotnie większym i potężniejszym niż Polska państwem, Stanami Zjednoczonymi, wynosi ok. 160 mld euro.
Polska gospodarka rośnie nieustannie od 27 lat. Jeśli chodzi o wzrost PKB w latach 1990–2015 na głowę mieszkańca, jesteśmy na pierwszym miejscu spośród wszystkich państw OECD. Nasz potencjał wzrostowy jest dużo większy niż krajów „starej Europy”. Polskie firmy są partnerami firm niemieckich, a polski rynek znaczącym rynkiem zbytu dla niemieckich produktów.
Wyobraźmy więc sobie, że powstaje Europa dwóch prędkości, proponowane przez Martina Schulza Stany Zjednoczone Europy i Polska wraz z innymi krajami Europy Środowej jest wyrzucana na margines. Gospodarka spowalnia, Polska wpada w kłopoty. Zaraz po nas odczuliby je również Niemcy.