Będzie nowy sąd nad obrońcą księży pedofilów

Sprawa Michała Kelma, kościelnego prawnika, który miał się dopuścić konfliktu interesów - do ponownego rozpoznania. Powód? Wyrok ma tyle wad, że się nie utrzymał.

Aktualizacja: 10.02.2021 06:12 Publikacja: 09.02.2021 21:00

Będzie nowy sąd nad obrońcą księży pedofilów

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Adwokat znany z obrony księży pedofilów, z którego usług chętnie korzystały także kościelne kurie, rok temu za działania na „dwa fronty” naruszające etykę, dostał trzyletni zakaz wykonywania zawodu – karę wymierzył mu Wyższy Sąd Dyscyplinarny. Kelm jednak złożył kasację, a Sąd Najwyższy we wtorek ją uwzględnił nakazując jeszcze raz rozpoznać sprawę.

- Uchybienia sądu dyscyplinarnego mają charakter rażący „do potęgi”, i musiały prowadzić do uchylenia orzeczenia. Waga, ranga sprawy, poważny zarzut konfliktu interesów, a samorząd popełnia tak jaskrawe błędy – mówił sędzia sprawozdawca Jarosław Sobutka z Sądu Najwyższego. Jak zaznaczył, przez takie błędy powstaje ryzyko przedawnienia, co można było odczytać jako apel o pilne ponowne zbadanie sprawy przez sąd adwokacki.

Nie chciał nic złego?

Adwokat Michał Kelm był opisywany przez "Rzeczpospolitą" - w październiku 2019 r. ujawniliśmy, że znany z obrony księży pedofilów mecenas, był zaufanym prawnikiem diecezji warszawsko-praskiej, gdzie prowadził sprawy nadużyć zgłaszane przez ofiary. Przed sąd dyscyplinarny trafił jednak w związku ze sprawą księdza Pawła K., skazanego na siedem lat więzienia za pedofilię i usuniętego z kapłaństwa.

O co chodziło?

Mec. Kelm miał nakłonić mężczyznę - ofiarę księdza K. do podpisania pełnomocnictwa i przyjęcia niekorzystnej ugody (miała wynieść 40 tys. zł) dotyczącej roszczeń wobec archidiecezji wrocławskiej. Podpisanie ugody mogło zamknąć drogę do starań ofiary o odszkodowanie. Mecenas miał zataić przy tym, że był także pełnomocnikiem kurii. Dopiero nowy adwokat pokrzywdzonego, mec. Janusz Mazur zgłosił sprawę do sądu dyscyplinarnego przy Okręgowej Radzie Adwokackiej we Wrocławiu – sąd jesienią 2019 r. zakazał Kelmowi na rok wykonywania zawodu, a sąd wyższej instancji karę zaostrzył i zakaz przedłużył na trzy lata (informację o zakazie dla Kelma, i sprawę, która za tym stała ujawniła „Gazeta wyborcza”). Sąd dyscyplinarny uznał, że mec. Kelm złamał zasady etyki adwokackiej, działał w warunkach konfliktu interesów, i wbrew interesom swojego klienta – a to wykroczenie dyscyplinarne.

Michał Kelm wniósł kasację do Sądu Najwyższego.

- Nie chciałem zrobić nic złego i nie zrobiłem nic złego – powiedział Kelm podczas wtorkowej rozprawy. Orzeczeniu Wyższego Sądu Dyscyplinarnego zarzucił rażące naruszenie prawa, a na czym konkretnie miało polegać wskazywał jego pełnomocnik zaznaczając, że „rzadko kiedy zdarza się, żeby orzeczenie Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury było dotknięte aż tyloma naruszeniami prawa, i to o charakterze rażącym”.

Sąd Najwyższy przyznał mu rację. Teraz sąd dyscyplinarny drugiej instancji musi ponownie zbadać sprawę.

Mocna krytyka SN

Sąd Najwyższy nie zostawił suchej nitki na orzeczeniach sądów dyscyplinarnych obu instancji, skrytykował też wniosek rzecznika dyscyplinarnego, który wystąpił o ukaranie adwokata.

- Mamy do czynienia z bardzo poważnym zarzutem konfliktu interesów. Jeśli pojawia się tego typu zarzut, to organy samorządu zawodowego powinny zrobić wszystko, aby sprawę wyjaśnić bardzo skrupulatnie i rzetelnie – podkreślał sędzia Sobutka.

Jak zaznaczył, SN nie miał możliwości rozpoznania merytorycznie sprawy. - Ponieważ ilość uchybień, które w tym postępowaniu miały miejsce jest tak ogromna, że aż zdumiewająca. Można sobie zadać pytanie jak do tego mogło dojść w tak ważnej sprawie dla samorządu – zaznaczył sędzia Sobutka.

SN wytknął, że rzecznik dyscyplinarny we wniosku o ukaranie Kelma nie określił tak elementarnych rzeczy jak czas i miejsce popełnienia zarzucanego mu czynu, i że wniosek zawiera błędy językowe, przez co trudno zrozumieć „o co rzecznikowi chodzi”. Sąd dyscyplinarny pierwszej instancji zredagował opis zarzucanego czynu, by treść była bardziej klarowna, ale miejsca i ram czasowych czynu nie uzupełnił. Z kolei sąd drugiej instancji m.in. potraktował obwinionego adwokata i jego czyn jako „popełniony przez funkcjonariusza publicznego”, niedostatecznie to uzasadniając.

Teraz Wyższy Sąd Dyscyplinarny musi jeszcze raz zbadać zarzuty wobec mecenasa.

- Tego typu sprawa powinna być rozpoznana precyzyjnie, szybko, i zakończyć się merytorycznie, czyli stwierdzeniem, że albo obwiniony jest winny, albo jest niewinny. Najgorszym z rozwiązań byłoby gdyby sprawy nie rozpoznano ze względu na jej przedawnienie – zaznaczył podsumowując sędzia Jarosław Sobutka.

W zwyczajnym czasie - gdyby nie trwająca pandemia - sprawa mecenasa Kelma, która przez błędy musi być na nowo zbadana, niebawem by się przedawniła. Czasu na zajęcie się zarzutami wobec adwokata jest nieco więcej, ponieważ ustawa „covidowa” wstrzymała niektóre terminy.

Adwokat znany z obrony księży pedofilów, z którego usług chętnie korzystały także kościelne kurie, rok temu za działania na „dwa fronty” naruszające etykę, dostał trzyletni zakaz wykonywania zawodu – karę wymierzył mu Wyższy Sąd Dyscyplinarny. Kelm jednak złożył kasację, a Sąd Najwyższy we wtorek ją uwzględnił nakazując jeszcze raz rozpoznać sprawę.

- Uchybienia sądu dyscyplinarnego mają charakter rażący „do potęgi”, i musiały prowadzić do uchylenia orzeczenia. Waga, ranga sprawy, poważny zarzut konfliktu interesów, a samorząd popełnia tak jaskrawe błędy – mówił sędzia sprawozdawca Jarosław Sobutka z Sądu Najwyższego. Jak zaznaczył, przez takie błędy powstaje ryzyko przedawnienia, co można było odczytać jako apel o pilne ponowne zbadanie sprawy przez sąd adwokacki.

Pozostało 82% artykułu
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kościół
Tomasz Krzyżak: Abp Adrian Galbas do Warszawy to dobry ruch, ale widać przy okazji słabość polskiego Kościoła