Tylko w ciągu ostatniego tygodnia armia Kremla zrzuciła na Ukrainę prawie 1,5 tys. różnych bomb i dronów. Większość z nich atakowała cele na froncie lub w jego pobliżu. Jednak efektywność tej kampanii budzi wątpliwości.
– Obecnie front rzeczywiście się chwieje, ale dlatego, że Ukraina zdecydowała się przeprowadzić operację w obwodzie kurskim, nie zatkawszy wcześniej dziur w obronie (w Donbasie). Przez te dziury Rosji udało się rozszerzyć linię frontu na dodatkowe 200 km. A front w obwodzie kurskim to dodatkowo ok. 150 km. W rezultacie Ukrainie zaczęło brakować sił, by wytrzymać nacisk w różnych miejscach – mówi rosyjski analityk Nikołaj Mitrochin.
Czytaj więcej
Rosyjska armia próbuje teraz wedrzeć się do Torecka, ale na razie się jej nie udaje.
Ścieranie kolejnego miasta z powierzchni ziemi
Najnowszym miejscem zajadłych walk na froncie jest Toreck leżący ok. 35 km na północ od Doniecka. Według ostatnich informacji w mieście toczą się ciężkie walki, a Rosjanie opanowali już 40–50 proc. jego powierzchni. Ale w Torecku jest wiele wysokich budynków wielopiętrowych, bardzo utrudniających atak i ułatwiających obronę. By ułatwić swoim wojskom posuwanie się, rosyjskie dowództwo wydało rozkaz masowego bombardowania miasta, co w końcu doprowadzi do zamienienia go w ruiny.
Podobnie Rosjanie zdobywali latem 2022 roku Siewierodonieck i Łysyczańsk, a zimą i wiosną ubiegłego roku Bachmut leżący ok. 25 km na północny wschód od Torecka. Tak samo rosyjska armia zdobyła jeszcze w styczniu 1995 roku Grozny, w owym czasie stolicę niepodległej Czeczenii – zamieniając jej centrum w gruzowisko.