Andrzej Łomanowski: Władimir Putin znów straszy. Ale czy jeszcze ktoś się go boi?

Rosyjski lider zaprzecza, by straszył bronią atomową, ale straszy nią nadal. Ukraińska armia pokazała jednak, że można się nie bać jego gróźb.

Publikacja: 06.06.2024 11:42

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: Reuters

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 834

- Cały czas oskarżają nas o wymachiwanie atomową pałką. (…) Dlaczego na Zachodzie uważają, że Rosja nigdy tego nie użyje… Nie wolno traktować tego lekko, powierzchownie – mówił Putin w Petersburgu w czasie spotkania z dziennikarzami zagranicznych agencji informacyjnych.

Władimir Putin już nie straszy krajów Europy o „małej powierzchni”

Wbrew swoim wcześniejszym sugestiom, w odpowiedzi na zezwolenie Ukrainie używania zachodnie broni przeciw terytorium Rosji, Putin nie zagroził zaatakowaniem Zachodu.

Mimo, iż jeszcze kilka dni temu przestrzegał małe kraje Europy („o małej powierzchni i gęstym zaludnieniu”) – co przyjęto jako groźbę użycia przeciw nim rosyjskiej broni jądrowej — teraz, w odpowiedzi na decyzję Zachodu, zapowiedział „doskonalenie systemu obrony powietrznej”.

Jednocześnie jednak dodał do tego „odpowiedź asymetryczną”. – Dlaczego my nie mamy prawa dostarczać naszej broni, takiej samej klasy (jak przekazana Ukrainie — red.) w te regiony świata, gdzie będą dokonywać uderzeń na wrażliwe obiekty tych krajów, które robią to w stosunku do Rosji? (czyli dostarczają broń Ukrainie - red.) (…) Pomyślimy nad tym – wyjaśniał.

Czytaj więcej

Dmitrij Miedwiediew: USA i ich sojusznicy poczują teraz naszą broń

Stąd można chyba wysnuć wniosek, że zasób gróźb atomowych Putina wyczerpał się. Kreml chyba zorientował się, że ten straszak powoli przestaje działać. Zbyt często go używano, sam Putin robił to już kilkakrotnie wprost lub w sposób zawoalowany od początku wojny z Ukrainą. Wystąpienia zaś jego propagandystów (obiecujących „zamienienie Waszyngtonu w atomowy popiół” czy zaatakowanie Poznania) trudno już zliczyć.

Ostatnio w Moskwie znów publicznie debatowano nad użyciem taktycznej broni jądrowej na froncie. Ale też o dokonaniu „demonstracyjnej detonacji ładunku jądrowego” - cokolwiek by to miało znaczyć.

Ukraińska armia rozwiewa obawy przed bronią Władimira Putina

Tymczasem Ukraińcy, nie zważając na te groźby, dokonali ataków, które – zgodnie z rosyjską doktryną wojskową – powinny spotkać się z automatyczną, rosyjską odpowiedzią atomową. Uderzyli bowiem w tzw. pozahoryzontalne radary, będących częścią rosyjskich sił strategicznych i służących do uprzedzania do ewentualnym ataku siłami strategicznymi przeciwnika.

Rosja w żaden sposób nie odpowiedziała na te wyzywające ataki. Co oczywiście nie znaczy, że nie zdecyduje się zrobić tego w przyszłości. Ale na razie udaje, że nic się nie stało.

Putin natomiast – stojąc wprost przed koniecznością zrealizowania swoich wcześniejszych gróźb w odpowiedzi na decyzje państw Zachodu – dokonał uniku.

Władimir Putin stawia na wojnę zastępczą z Zachodem. Na czym ma ona polegać?

Wybrał bowiem „wojnę zastępczą”, czyli poprzez pośredników. Można się domyślać, że mówiąc o „wrażliwych obiektach” w różnych regionach świata miał na myśli przede wszystkim bazy wojsk amerykańskich (możliwe też, że brytyjskich i francuskich), przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, na przykład na terenie Syrii czy pobliskiej Jordanii.

Rosyjscy wojskowi już wcześniej wskazywali, że są one „praktycznie pozbawione obrony powietrznej” i dlatego są wrażliwe na ataki rakietowe. W styczniu drony atakowały amerykańską bazę w Jordanii, na pograniczu z Syrią. Zginęło wtedy trzech amerykańskich żołnierzy.

Jeśli teraz ugrupowania zbrojne z terytorium Syrii (czy wprost syryjska armia) otrzymają rosyjskie rakiety i będą mogły atakować amerykańskie obiekty z większej odległości, sytuacja będzie ciężka. USA mają podobno w zapasach ok. 40 systemów Patriot, ale trzeba by je jeszcze dostarczyć na miejsce. A na razie nie wiadomo, gdzie dokładnie, bowiem ataki mogą nastąpić w innych miejscach świata – Bliski Wschód jest najbardziej prawdopodobny, ale nie stuprocentowo pewny.

Jeszcze gorzej jest z bazami brytyjskimi czy francuskimi – słabiej bronionymi przed tego rodzaju atakami.

Przy tym Kreml uważa, że w przypadku takich uderzeń jemu samemu nic nie grozi, bowiem to nie on będzie ich dokonywał. Tak jak w przypadku jemeńskich Huti, atakujących statki na Morzu Czerwonym i ściśle współpracujących z Teheranem. W odpowiedzi na ich uderzenia nikt nie zaatakował Iranu.

Czytaj więcej

„Wojny laserowe”. USA już użyły broni, która wkrótce może zdominować pole walki

Może więc wydawać się, że Moskwa tylko wygra na decyzji o przekazaniu rakiet większego zasięgu swoim pośrednikom (proxy) w wojnie z Zachodem. Ale możemy z góry założyć, że w przypadku ataków na swoje bazy USA nie pozostaną dłużne (szczególnie jeśli znów zginą amerykańscy żołnierze), już choćby z powodu swojej prezydenckiej kampanii wyborczej.

Pytanie tylko jak.

- Cały czas oskarżają nas o wymachiwanie atomową pałką. (…) Dlaczego na Zachodzie uważają, że Rosja nigdy tego nie użyje… Nie wolno traktować tego lekko, powierzchownie – mówił Putin w Petersburgu w czasie spotkania z dziennikarzami zagranicznych agencji informacyjnych.

Władimir Putin już nie straszy krajów Europy o „małej powierzchni”

Pozostało 94% artykułu
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ambasada USA w Kijowie tymczasowo zamknięta. Ostrzeżenie przed znaczącym atakiem