- Krym – to nie tylko strategicznie ważne terytorium, nie tylko nasza historia, nasze tradycje i duma Rosji. Krym – to przede wszystkim ludzie: mieszkańcy Sewastopola, Krymu, to nasza duma. Przez dziesięciolecia nieśli wiarę w ojczyznę, nigdy nie oddzielali siebie od Rosji – przemawiał Władimir Putin podczas poniedziałkowego powyborczego koncertu w Moskwie z okazji 10. rocznicy aneksji ukraińskiego półwyspu.
Wówczas, w marcu 2014 roku, cały świat zobaczył „zielone ludziki” otaczające budynki rządowe, stacje kolejowe i najważniejsze drogi dojazdowe na Krymie, blokujące ukraińskie jednostki wojskowe. Najpierw Putin się do nich nie przyznawał twierdząc, że takie mundury „można kupić w każdym sklepie wojskowym”, ale już kilka dni później przeprowadził tam „referendum” i ogłosił na placu Czerwonym w Moskwie, że Krym „powraca do ojczystej przystani”.
Życie na Krymie. Deportacja albo rosyjski paszport
Z opublikowanego niedawno przez Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka raportu wynika, że od 2014 roku doszło tam do ponad stu porwań proukraińskich aktywistów, z których część trafiła za kraty, a ponad 20 zaginęło. Z danych tych wynika, że udokumentowano ponad 55 przypadków tortur. Ukraińscy obrońcy praw człowieka mówią, że od początku okupacji półwyspu porwano ponad 1400 ludzi.
Czytaj więcej
Parlamentarzyści rządzącej Rosją Jednej Rosji wnieśli do Dumy projekt ustawy, który uznaje, że przekazanie Ukraińskiej Republice Radzieckiej Krymu w 1954 roku było "nielegalne".
Od początku aneksji Rosjanie przyjęli cały majątek ukraińskich firm (banki, porty, przedsiębiorstwa energetyczne, stacje benzynowe). Mieszkańców zmuszali zaś do przyjęcia paszportu rosyjskiego. Osoby, które odmawiały przyjęcia dokumentu, traciły dostęp do wszelkich usług publicznych (m.in. służby zdrowia), prawo do nieruchomości, a nawet musiały opuścić teren półwyspu. Z danych ONZ wynika, że tylko w latach 2017-2024 lokalne sądy deportowały co najmniej 864 osoby, z których większość miała paszporty ukraińskie. W świetle rosyjskiego prawa ich pobyt na terenie Krymu uznano za „nielegalny”.