Tower 22 to jedna z kilkudziesięciu amerykańskich baz wojskowych na Bliskim Wschodzie. Znajduje się w Jordanii u zbiegu granicy tego kraju z Syrią i Irakiem. Służy w niej 350 żołnierzy. W niedzielę rano została zaatakowana przy użyciu czterech dronów z terytorium Syrii. Eksplodowały w pobliżu baraków w bazie.
Zginęło trzech żołnierzy, a ponad 30 odniosło obrażenia różnego stopnia. Do ataku przyznała się organizacja o nazwie Islamski Ruch Oporu w Iraku (IRI), występująca od kilku lat w imieniu czterech szyickich i wspieranych przez Iran bojówek w tym kraju.
Czytaj więcej
Trzech amerykańskich żołnierzy zginęło, a co najmniej 34 zostało rannych w ataku drona, do którego doszło w północno-wschodniej Jordanii niedaleko granicy z Syrią. Prezydent USA Joe Biden oskarżył o atak bojowników wspieranych przez Iran.
W oświadczeniu IRI napisano, że atak ten jest „kontynuacją naszego oporu przeciwko amerykańskim siłom okupacyjnym w Iraku i regionie”.
Odwet jest nieunikniony
Waszyngton nie pozostawia żadnych złudzeń, że atak nie pozostanie bez odpowiedzi. To należy do reguł gry w regionie.