Kreml każe milczeć o mobilizacji. Zakazane jest nawet dementowanie pogłosek

Administracja prezydenta Władimira Putina „zdecydowanie zaleciła” mediom państwowym niepublikowanie informacji o ewentualnej drugiej fali mobilizacji.

Publikacja: 14.09.2023 22:07

Banner w lokalu wyborczym podczas wyborów samorządowych zorganizowanych przez uznane przez Rosję wła

Banner w lokalu wyborczym podczas wyborów samorządowych zorganizowanych przez uznane przez Rosję władze w Doniecku

Foto: AFP

amk

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 568

Jak informuje niezależny rosyjski portal Meduza, prorządowym dziennikarzom nakazano, by nie poruszali tematu kolejnej fali mobilizacji ani nawet nie dementowali pogłosek o ewentualnym poborze. "I w ogóle rozmawiajcie na ten temat jak najmniej” - zalecono.

Powodem są niepokoje społeczne. Pracownik  prorządowych mediów wyjaśnił, że publikacje o mobilizacji zyskują dużą liczbę wyświetleń, ponieważ ludzie dostrzegają w nich bardzo konkretne sygnały.

- Jak wierzymy w Rosji, jeśli władze czemuś zaprzeczą, to na pewno tak się stanie – wyjaśnił.

Rozmówcy Meduzy zauważyli, że żądanie Kremla dotyczy także wypowiedzi szefa Komitetu Obrony Dumy Państwowej Andrieja Kartapolowa (wcześniej to on obalił „rozkaz” o nowej fali mobilizacji – jego słowa cytowało wiele prorządowych mediów).

Deputowany stał się powszechnie znany we wrześniu ubiegłego roku, kiedy „zakwestionował” przygotowania do mobilizacji tuż przed jej rozpoczęciem. Ponadto to Kartapołow jesienią ubiegłego roku, komentując zmianę wieku poborowego, zapewniał, że do armii nie potrzeba 18-letnich poborowych i teraz do służby będą przyjmowani od 21. roku życia. W efekcie władze podniosły jedynie górną granicę poboru (do 30 lat) – dolną zaś pozostawiły na niezmienionym poziomie.

Z obserwacji Meduzy wynika, że ​​część najpopularniejszych mediów prorządowych przestała już cytować Kartapołowa.

Kreml "nie potrzebuje niepokojów" przed wyborami

Kreml sugerował, aby zamiast zaprzeczania mobilizacji, propagandyści skupili się na publikacjach na temat rekrutacji żołnierzy kontraktowych, która rzekomo przebiega z dużymi sukcesami.

Źródło Meduzy bliskie rosyjskiej administracji prezydenckiej wyjaśniło to zalecenie, stwierdzając, że sama wzmianka o mobilizacji „bardzo niepokoi społeczeństwo”, a przed wyborami prezydenckimi w 2024 roku Kreml nie potrzebuje takiego „niepokoju”.

Czytaj więcej

Pieskow: Nasze wybory prezydenckie to nie demokracja, to kosztowna biurokracja

- To wpływa na nastroje ludzi. Niektórych może zachęcić do protestów, inni nie zagłosują na Putina lub nie pójdą do urn - mówiło źródło.

Utrudniłoby to realizację zadania administracji prezydenckiej, który zamierza zapewnić Putinowi rekordowe wyniki w wyborach w 2024 roku. 

Jak informuje niezależny rosyjski portal Meduza, prorządowym dziennikarzom nakazano, by nie poruszali tematu kolejnej fali mobilizacji ani nawet nie dementowali pogłosek o ewentualnym poborze. "I w ogóle rozmawiajcie na ten temat jak najmniej” - zalecono.

Powodem są niepokoje społeczne. Pracownik  prorządowych mediów wyjaśnił, że publikacje o mobilizacji zyskują dużą liczbę wyświetleń, ponieważ ludzie dostrzegają w nich bardzo konkretne sygnały.

Pozostało 84% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany