Na początku wojny świat dowiedział się o Buczy i innych miastach Ukrainy, w których Rosjanie mordowali cywilów. Jak dzisiaj wygląda życie na okupowanych terenach?
Terroryzują mieszkańców, zmuszają do przyjęcia paszportów rosyjskich. Osoby, które nie chcą zmieniać obywatelstwa, odcinają od służby zdrowia, blokują im dostęp do pracy i pozbawiają innych praw. Po wysadzeniu Kachowskiej Elektrowni Wodnej odmawiali pomocy ludziom z zalanych terenów, którzy nie przyjęli obywatelstwa rosyjskiego. Na okupowanych terenach nikt nie przestrzega międzynarodowego prawa humanitarnego, a w najgorszej sytuacji znajdują się kobiety i dzieci. Dlatego cały czas apeluję do ludzi, by wyjeżdżali stamtąd, byśmy mogli wyzwolić te tereny.
Mogą stamtąd uciec? Przecież nie ma przejścia przez linię frontu.
W obwodzie sumskim na granicy z Rosją działa przejście, poprzez które Ukraińcy mogą powrócić do domu. To piesze przejście, Rosjanie nie wpuszczają tam nawet karetek pogotowia ratunkowego. Trzeba przejść 2 kilometry, ale po naszej stronie granicy ludzie otrzymają darmowe posiłki, transport do Sum i nawet pomoc finansową od państwa. Nie ma ruchu w drugą stronę, przejście działa tylko na wjazd. Korzysta z niego około 200 osób dziennie. Niestety, Ukraińcy z okupowanych terenów muszą jechać poprzez Rosję. Niektórzy decydują się na powrót poprzez Białoruś, która jest satelitą Rosji. W tym celu na granicy z Białorusią otwarto przejście Domanowo-Mokrany, które też działa tylko i wyłącznie dla powracających Ukraińców.
Czytaj więcej
Zachodni politycy i wojskowi nie wykluczają, że w końcu dojdzie do starcia NATO z Rosją. Jeśli Kreml będzie nadal próbował atakować cywilne statki płynące do Ukrainy.
Czy Ukraina policzyła dzieci, które Rosja wywiozła z okupowanych terenów? Co się stało z sierotami z domów dziecka?
Z domów dziecka Rosja wywoziła sieroty jeszcze w ubiegłym roku. Części udało się powrócić, a część pozostaje na terenie Rosji. Ukraińskie dzieci bezprawnie są oddawane do adopcji. Tymczasem Maria Lwowa-Biełowa, przedstawicielka prezydenta Rosji ds. praw dziecka, wraz z jej kierownikiem Putinem mówią, że ewakuowali dzieci, ratując je przed bombardowaniami. Przecież to oni bombardowali te miasta, zabijali rodziców tych dzieci. Dzisiaj nielegalnie przetrzymują w Rosji około 4,5 tys. ukraińskich sierot. Nie mamy jednak danych co do dzieci na terenach okupowanych, których rodzice zginęli już w trakcie wojny. Dlatego apelujemy do wspólnoty międzynarodowej, by utworzono mechanizm powrotu naszych dzieci do domu. Rosja dokonuje ludobójstwa i powinna zapłacić za to wysoką cenę. Siłą wywozi nasze dzieci, by oderwać je od Ukrainy, zmienić tożsamość i nazwiska. Robią wszystko, byśmy na zawsze je stracili. Ogółem chodzi o co najmniej 19,6 tys. wywiezionych dzieci. Niektóre z nich przebywają w Rosji z jednym z rodziców. Rosja ich zastrasza i nie pozwala wracać do domu. Jak na razie udało się nam, aby powróciło tylko około 400 dzieci. To bardzo trudny proces. Nie mamy dużo czasu, dzieci rosną, zapominają swoich rodziców, a Rosja wyciera Ukrainę z ich pamięci. Zmuszają ich do śpiewania rosyjskiego hymnu, przymusowo militaryzują.
Kiedy Ukraina odzyska wszystkie swoje terytoria, łącznie z Krymem?
Wszystkie rządowe dokumenty pokazują, że mamy wyraźny plan stabilizacji sytuacji, a później reintegracji okupowanych terytoriów. Wszystko jest przemyślane, proces rozminowania, odbudowa infrastruktury. Jesteśmy przekonani, że po deokupacji terenów potrzebowalibyśmy kilka miesięcy, by te regiony powróciły do ukraińskiego systemu prawnego. Z Krymem będzie trudniej, bo tam okupacja trwa już od dziewięciu lat i Rosja zrobiła wszystko, by ukraińskość została tam wykorzeniona. Poza tym jest tam sporo rosyjskich kolonizatorów, chodzi o niemal 1,5 mln ludzi, którzy nielegalnie przeprowadzili się na teren ukraińskiego półwyspu. Zostaną stamtąd wyrzuceni i będą musieli wrócić do Rosji.