Ukraina, największe pole minowe świata

Na jednej trzeciej terytorium Ukrainy Rosjanie pozostawili miny i niewypały swych pocisków artyleryjskich. Ich usunięcie będzie kosztowało miliardy dolarów

Publikacja: 17.04.2023 15:43

Ukraina, największe pole minowe świata

Foto: AFP

- Na 174 tys. kilometrach kwadratowych potencjalnie mogą znajdować się pociski i miny. To terytorium dwóch Serbii – powiedział szef ukraińskiej Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ołeksandr Chorunżyj.

Wcześniej Służba mówiła aż o 300 tys. km kw (połowie terytorium kraju), ale ukraińskie Zrzeszenie Saperów szacowało że jedynie 137 tys. km kw. Ostatecznie to i tak więcej niż powierzchnia Bułgarii czy Grecji.

Dopiero w rok po wyzwoleniu udało się usunąć niewypały i miny z terenu obwodu kijowskiego, choć nikt nie ma pewności, czy na pewno zebrano wszystkie. Jak poinformował Chorunżyj, do tej pory na pozostawionych przez Rosjan różnego rodzaju ładunkach wybuchowych zginęło ponad 750 cywilnych mieszkańców kraju. Większość z nich poniosła śmierć w czasie prac polowych lub zbierania grzybów, jagód, ziół czy drewna w lesie. Ale niektórzy wylecieli w powietrze na minach na drogach, nie do końca sprawdzonych przez saperów.

Na początku kwietnia premier Ukrainy Denys Szmyhal szacował, że rozminowanie kraju zajmie dziesiątki lat i będzie kosztowało ponad 37 mld dolarów. Ukraiński projekt zajmujący się rozminowaniem ziem uprawnych Military Feodal szacował taki koszt na 3 mld dolarów. Ale to było latem ubiegłego roku, nim zorientowano się, co naprawdę Rosjanie zostawili za sobą na wyzwolonych terenach.

Czytaj więcej

Ukraińcy: Eksplozja rosyjskiej miny w pobliżu maszynowni elektrowni jądrowej

Od kwietnia ubiegłego roku Rosjanie cały czas cofają się minując opuszczane terytoria. Ich armia posiada na uzbrojeniu podobne do katiuszy „Zemledielie” („Uprawa roli”) wyposażone w 50 rakiet, ale bez głowic bojowych za to z minami. Służy do minowania na odległość od 5 do 15 km. Ukraińscy żołnierze wielokrotnie informowali, że „Zemledielia” w czasie odwrotu chaotycznie wystrzeliwują miny we wszystkich kierunkach, głównie na pola uprawne. Szczególnie ucierpiały z tego powodu okolice Charkowa, gdzie tereny na północ i wschód o miasta cały czas są uważane za najbardziej zaminowane na Ukrainie.

Sami Ukraińcy używają podobnego systemu RAAM (minowania na odległość). Ale stosowali go tylko w okolicach Wuhledaru, blokując ruch rosyjskich kolumn pancernych, jak i drogi ich odwrotu, co doprowadziło do kompletnego pogromu atakujących oddziałów. Co nie zmienia faktu, że miny, na które nie najechały rosyjskie czołgi, pozostają w ziemi.

Ukraińskie dowództwo szacuje ponadto, że Rosjanie miesięcznie wystrzeliwują od 10 tys. do 60 tys. pocisków artyleryjskich, z których co dziesiąty nie wybucha. Razem z minami tworzą masę niewypałów leżących (czasami dość głęboko) w ziemi. Nie licząc zaminowanych budynków czy infrastruktury komunalnej (zarówno w miastach, jak i we wsiach). Z tym najgorzej jest w wyzwolonym obwodzie chersońskim, gdzie Rosjanie mieli wystarczająco czasu, by zaminować nawet domy mieszkalne czy studzienki kanalizacyjne w Chersoniu.

Ukraińskie Zrzeszenie Saperów szacuje, że rozminowanie metra kwadratowego terenu może kosztować nawet 3-4 dolary. Nie stać na to ani władz, ani tym bardziej rolników. – Jeden z farmerów powiedział mi: nawet jakbyśy siali tylko marihuanę, to i tak w ciągu kilku lat nie zwróci nam się koszt rozminowania – opowiadał szef Zrzeszenia Timur Pistriuha.

Czytaj więcej

Bombardowania zamiast szturmów. Co Rosja chce w końcu osiągnąć?

Wojsko rozminowało tereny, po których posuwały się oddziały ścigające Rosjan. Gdy front zastyga, saperzy przyjmują zgłoszenia władz komunalnych i rolników, ale rozminowujących jest za mało. Również tych w Państwowej Służbie ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (w tej służbie w obwodzie czernihowskim pracuje słynny pies-saper Patron). 

W dodatku na bezpłatne rozminowanie nie mogą pretendować wszyscy, saperzy nie pracują w pasie do 30 km od linii frontu. A na południu kraju tam właśnie są najbardziej urodzajne ziemie.

W Ukrainie pojawiła się więc profesja „nielegalnego (czarnego) sapera”, który za pieniądze – do 1-2 tys. dolarów za hektar ziemi – zajmuje się rozminowaniem.

Jednocześnie w kraju pracuje sześć fundacji ukraińskich i cztery zagraniczne, zajmujących się rozminowaniem i zbierających na to pieniądze. Również największy ukraiński koncern zbrojeniowy Ukroboronprom stworzył taką, zajmującą się „humanitarnym rozminowaniem”.

- Ukraina jest obecnie krajem o największym na świecie zaminowanym terytorium. (…) Według szacunkowych danych to ok. 10 proc. całej jej ziemi uprawnej – mówi aktywistka Mitzi Perdue.

- Na 174 tys. kilometrach kwadratowych potencjalnie mogą znajdować się pociski i miny. To terytorium dwóch Serbii – powiedział szef ukraińskiej Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ołeksandr Chorunżyj.

Wcześniej Służba mówiła aż o 300 tys. km kw (połowie terytorium kraju), ale ukraińskie Zrzeszenie Saperów szacowało że jedynie 137 tys. km kw. Ostatecznie to i tak więcej niż powierzchnia Bułgarii czy Grecji.

Pozostało 91% artykułu
Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone wiedziały o ataku Rosji. Moskwa wysłała ostrzeżenie
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym