- Na 174 tys. kilometrach kwadratowych potencjalnie mogą znajdować się pociski i miny. To terytorium dwóch Serbii – powiedział szef ukraińskiej Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ołeksandr Chorunżyj.
Wcześniej Służba mówiła aż o 300 tys. km kw (połowie terytorium kraju), ale ukraińskie Zrzeszenie Saperów szacowało że jedynie 137 tys. km kw. Ostatecznie to i tak więcej niż powierzchnia Bułgarii czy Grecji.
Dopiero w rok po wyzwoleniu udało się usunąć niewypały i miny z terenu obwodu kijowskiego, choć nikt nie ma pewności, czy na pewno zebrano wszystkie. Jak poinformował Chorunżyj, do tej pory na pozostawionych przez Rosjan różnego rodzaju ładunkach wybuchowych zginęło ponad 750 cywilnych mieszkańców kraju. Większość z nich poniosła śmierć w czasie prac polowych lub zbierania grzybów, jagód, ziół czy drewna w lesie. Ale niektórzy wylecieli w powietrze na minach na drogach, nie do końca sprawdzonych przez saperów.
Na początku kwietnia premier Ukrainy Denys Szmyhal szacował, że rozminowanie kraju zajmie dziesiątki lat i będzie kosztowało ponad 37 mld dolarów. Ukraiński projekt zajmujący się rozminowaniem ziem uprawnych Military Feodal szacował taki koszt na 3 mld dolarów. Ale to było latem ubiegłego roku, nim zorientowano się, co naprawdę Rosjanie zostawili za sobą na wyzwolonych terenach.
Czytaj więcej
Energoatom, operator ukraińskich elektrowni atomowych, poinformował o eksplozji rosyjskiej miny w pobliżu maszynowni bloku czwartego Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej.