Rosyjska mobilizacja zamieniła się w chaos. „Nie ma dowódców, mundurów, koszar czy namiotów, nie ma śpiworów”

Parlament w Moskwie aprobuje aneksję terenów, które już zdążyli wyzwolić ukraińscy żołnierze.

Publikacja: 03.10.2022 21:45

Ukraiński wywiad podaje, że na nastroje rosyjskich żołnierzy „negatywnie wpływają opóźnienia i obniż

Ukraiński wywiad podaje, że na nastroje rosyjskich żołnierzy „negatywnie wpływają opóźnienia i obniżki obiecanych wypłat za udział w tzw. specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie.

Foto: Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine

– Jesteśmy razem! – wołał przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin, gdy deputowani jednogłośnie przyjmowali uchwały o anektowaniu ukraińskich terytoriów.

Okazało się jednak, że parlamentarzystów głosowało więcej, niż było na sali. – Nie liczcie już tych głosów, jeden w tę czy w tamtą – denerwował się przewodniczący.

Czytaj więcej

Musk ma plan zakończenia wojny, chce oddać Krym Rosji. Jest odpowiedź Zełenskiego

W trakcie, gdy Duma anektowała ukraińskie terytoria, ukraińska armia konsekwentnie je odbijała.

Kto ma dojścia

We wschodniej części frontu, po pobiciu rosyjskiego zgrupowania w Łymanie i zadaniu Rosjanom największej klęski w tej wojnie, Ukraińcy przeszli w kilku miejscach granicę obwodu ługańskiego i zaczęli osaczać miejscowości Kreminne i Swatowe.

Jeszcze w niedzielę do ataku włączyły się ukraińskie oddziały na zachodnim krańcu frontu, na prawym brzegu Dniepru. Przy wsparciu dużej ilości czołgów przełamały na północy obronę i po całym dniu walk były 30 kilometrów dalej na południu, zagrażając okrążeniem całego rosyjskiego zgrupowania. „Prośba! Jak ktoś z was ma dojście do dowództwa lotnictwa, niech prosi o wsparcie nas z powietrza” – pisali zrozpaczeni rosyjscy żołnierze w jawnych postach w sieci społecznościowej Telegram. Błaganie musiało dotrzeć do dowództwa, bowiem wyjaśniło ono, że samoloty nie mogą latać z powodu pogody.

W obliczu możliwych kolejnych klęsk Kreml milczy

Rosjanom udało się w końcu zatrzymać ukraińskie czołgi w miejscowości Dudczany nad Dnieprem. Ale wtedy Ukraińcy ruszyli do ataku na zachodzie, znów grożąc otoczeniem rosyjskich oddziałów.

Rosyjskie dowództwo przyznało w końcu, że „przeciwnikowi udało się włamać w linie naszej obrony”, a wojska znów musiały się cofać.

– Jestem pod wrażeniem metodycznej pracy ukraińskiego sztabu generalnego, stworzenia właściwych warunków wokół Chersonia przed atakiem, dobrego wykorzystania terenu, ataków bronią dalekiego zasięgu. Wszystko razem przykuło rosyjskie wojska i uniemożliwiło im zarówno ucieczkę, jak i otrzymanie pomocy – podsumował atak były dowódca amerykańskich wojsk w Europie gen. Ben Hodges.

Gdzie jest mapa

W obliczu możliwych kolejnych klęsk Kreml milczy. Są one tym dotkliwsze, bo poniesione na świeżo anektowanych terenach. – Nie znam w historii przypadku, by ktoś przyłączał tereny, nad którymi w pełni nie panuje – krytykował Kreml w jednym z rosyjskich programów propagandowych dziennikarz Maksim Jusin. Jak na razie to jedyny taki głos w Moskwie.

Mimo hucznej uroczystości w piątek i głosowania w parlamencie nie jest jednak jasne, co w końcu Kreml anektował. Nie panuje w pełni nad obwodami zaporoskim i chersońskim (z którego w dodatku jego wojska się wycofują), choć podobno administracyjnie należą właśnie do niego. Granice „Ludowych Republik” donieckiej i ługańskiej Rosja uznała w formie z 2014 r., ale obie one mają własne konstytucje, gdzie opisano je inaczej. A i tak rosyjskie oddziały też się z nich wycofują.

Mobilizacja ogłoszona 21 września przez Putina rzeczywiście zamieniła się w chaos

– Putin oświadczył, że jest gotów użyć wszelkich środków do obrony rosyjskiego terytorium. Jak tylko dokładnie dowie się, gdzie ono jest – złośliwie podsumował szef międzynarodowej grupy dziennikarzy śledczych Bellingcat Eliot Higgins.

Jednak zachodni wojskowi traktują Putina poważniej. Były dowódca amerykańskich wojsk w Afganistanie i były szef CIA generał David Petraeus uważa, że „sytuacja wygląda bardzo ponuro” dla rosyjskiego przywódcy. W przypadku ewentualnego użycia przez niego broni atomowej przeciw Ukrainie Petraeus sądzi, że „byłoby właściwym, by odpowiedziały USA i NATO”. – Hipotetycznie odpowiedzielibyśmy, stanąwszy na czele kolektywnego wysiłku NATO, a ono zniszczyłoby wszelkie konwencjonalne rosyjskie siły, jakie tylko możemy dojrzeć i zidentyfikować na polu walki w Ukrainie oraz na Krymie, i każdy (rosyjski) okręt wojenny na Morzu Czarnym – wyjaśnił, jak mogłaby wyglądać ewentualna akcja sojuszu.

Czytaj więcej

"Prezent dla Putina". Czesi złożyli się na czołg dla Ukraińców

Być może z powodu takich ostrzeżeń (także wcześniejszych gen. Bena Hodgesa) Rosja nie decyduje się na dokładne wyrysowanie swoich nowych granic. Jak też, by nie stawiać siebie przed wyborami: ogłaszać wojnę z Ukrainą czy nie, użyć broni atomowej czy nie.

Napijmy się

– Realia pola walki, z którymi zetknął się Putin, są nieodwracalne. Żadna chaotyczna mobilizacja, żadna aneksja, zawoalowane atomowe groźby nic tu nie zmienią. Myślę, że użycie taktycznej broni jądrowej też by nie pomogło – sądzi Petraeus.

Czytaj więcej

Uprowadzony dyrektor największej elektrowni atomowej w Europie zwolniony. Szef MAEA potwierdza

Mobilizacja ogłoszona 21 września przez Putina rzeczywiście zamieniła się w chaos. Oficjalnie jest ona tylko „częściowa”, bowiem Rosja nie wypowiedziała wojny Ukrainie. Poborowi nie sprzeciwiali się powoływaniu do wojska, co sprawiło, że armia nie dała sobie rady z napływem takiej masy ludzi. W wielu miejscach nie wpuszczono ich nawet do koszar, bo nie było dla nich miejsca. W Omsku i Permie musieli nocować pod płotami jednostek, paląc ogniska.

Czytaj więcej

Kadyrow zapowiada wysłanie swoich nastoletnich synów na front

– Nie ma dowódców, mundurów, koszar czy namiotów, nie ma śpiworów. Jemy to, co przywieźliśmy ze sobą – opisywał realia mobilizacji jeden z poborowych.

– Mamy już trzech zmarłych. Jeden zmobilizowany umarł z powodu ataku epilepsji wywołanej przepiciem, kolejny popełnił samobójstwo. Trzeciego odesłano do domu, gdzie zaraz po przyjeździe zmarł na marskość wątroby – informował o przebiegu mobilizacji w jednym tylko centrum szkoleniowym syberyjskiego obwodu swierdłowskiego deputowany Maksim Iwanow. Pijaństwo wśród mobilizowanych jest tak powszechne, że wychodzą oni na poranne apele w jednostkach wojskowych z butelkami wódki. Oczywiście ci, których wpuszczono do koszar. Nocujący pod płotami piją na biwakach, zgodnie z radą samych oficerów.

Czytaj więcej

Gubernator obwodu ługańskiego: Rosjanie w panice, Putin może oddać Ługańsk

W dodatku biurokracja wojskowa powołała do wojska osoby, których tam nie powinno być. Teraz wypuszczają ich do domów, w obwodzie chabarowskim odesłano tak połowę zmobilizowanych. Zdenerwowany Putin zażądał od armii zrobienia porządku, zaczęto więc dymisjonować „komisarzy poborowych” poszczególnych obwodów, powiększając biurokratyczny chaos.

– Jesteśmy razem! – wołał przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin, gdy deputowani jednogłośnie przyjmowali uchwały o anektowaniu ukraińskich terytoriów.

Okazało się jednak, że parlamentarzystów głosowało więcej, niż było na sali. – Nie liczcie już tych głosów, jeden w tę czy w tamtą – denerwował się przewodniczący.

Pozostało 95% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany