Co Putin chciałby zachować

Mimo porażki pod Iziumem rosyjska armia uporczywie i bezsensownie atakuje w Donbasie.

Publikacja: 19.09.2022 03:00

Ruiny wyzwolonego Iziumu. Rosjanie coraz częściej niszczą infrastrukturę cywilną

Ruiny wyzwolonego Iziumu. Rosjanie coraz częściej niszczą infrastrukturę cywilną

Foto: Juan BARRETO/AFP

„Niewykluczone, że Rosja zdecydowała się nie bronić regionu (okupowanej północno wschodniej Ukrainy – red.), nie zważając na oświadczenia prezydenta Putina, że celem »specjalnej operacji« jest »wyzwolenie« obwodów donieckiego i ługańskiego” – podsumowali ostatnie działania rosyjskiej armii eksperci z amerykańskiego Institute for the Study of War.

Po raz ostatni Putin potwierdził, że cele jego wojny zmniejszyły się do terenu obwodów donieckiego i ługańskiego podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Aszchabadzie. Mniej więcej w tym samym czasie sformowany w Charkowie ukraiński batalion ochotniczy „Kraken” wraz z oddziałami 93. brygady przeprawiły się na wschodni brzeg rzeki Oskoł i wyzwoliły pozostałą część Kupiańska.

Czytaj więcej

Rosja skreślona z listy gwarantów bezpieczeństwa Ukrainy

Brak osłony

Po błyskawicznej ukraińskiej ofensywie rzeka była dotychczas linią frontu. Jednak wraz przedostaniem się Ukraińców na jej wschodni brzeg przestała być osłoną dla Rosjan i bardzo możliwe, że już wkrótce zaczną się znów cofać. Wydaje się, że również w innych miejscach Ukraińcy albo sforsowali ją, albo próbowali.

Analitycy wskazują, że Kreml nie był w stanie przysłać posiłków bardzo przetrzebionym swoim oddziałom w tym rejonie. Wśród nich jest też 11. korpus z obwodu kaliningradzkiego (na co dzień pełniący obowiązki obrony wybrzeża bałtyckiego), który stracił podobno połowę swoich żołnierzy.

– Podejrzewałem, że Rosjanie zechcą otworzyć gdzieś drugi front (na pograniczu z państwami bałtyckimi, by odwrócić uwagę Zachodu – red.), ale wraz z wysyłaniem oddziałów spod Petersburga do Ukrainy obawy znikły – stwierdził amerykański analityk Rob Lee.

Fińskie wydanie Yle informuje, że rosyjska armia nawet „opróżniła (z pocisków) swe przeciwlotnicze baterie wokół Petersburga, używając ich rakiet do ataków na Ukrainę”.

ISW odnotowuje, że rosyjska armia cały czas „prowadzi bezsensowne operacje ofensywne w okolicy Doniecka, możliwe, że siłą inercji”. W tym rejonie Rosjanie skoncentrowali większość swych zdolnych do walki sił, ale nie udaje im się posunąć naprzód.

Tajemnicza strzelanina

Rosyjska armia traci nie tylko na wschodzie, ale i na zachodzie. W okolicach Chersonia Ukraińcy powoli posuwają się naprzód. Wykorzystując step i brak wsparcia lotniczego w ukraińskiej armii, Rosjanie utworzyli w tym rejonie minitwierdze z kilku miejscowości, rezygnując z bezpośredniego panowania nad całą okolicą. Teraz jedynie ogniem artylerii powstrzymują posuwanie się Ukraińców, jednocześnie jakby szykując się do odwrotu. W okolicach Chersonia zatopili w Dnieprze wagony kolejowe, które mogą służyć do szybkiego zbudowania przeprawy przez rzekę.

Analitycy ISW sądzą, że osłabienie kontroli Rosjan na swych skrzydłach może świadczyć o tym, że priorytetem stało się utrzymanie już tylko południowych terenów Ukrainy, tworzących lądowy korytarz między Rosją a okupowanym Krymem.

Nie rezygnują jednak z prób zastraszenia całej Ukrainy, bez przerwy atakując cele z dala od linii frontu, głównie cywilną infrastrukturę.

W samym Chersoniu doszło w sobotę w nocy do tajemniczej strzelaniny, w której Rosjanie użyli nawet wozów bojowych. Według wersji Kremla walczono z ukraińskimi dywersantami, ale nikogo nie złapano ani nie zabito (propagandowe telewizje nie pokazały żadnych jeńców). Ukraińcy – nie wykluczając, że w mieście mogli działać partyzanci – skłaniają się ku przypuszczeniu, że doszło do bijatyki między rosyjskimi oddziałami.

Do Chersonia niedawno przybyli „kadyrowcy” z Czeczenii. W kilku innych miejscach frontu wywoływali wcześniej starcia najpierw z oddziałami złożonymi głównie z Buriatów, a potem z najemnikami z grupy Wagner. Za każdym razem chodziło o podział łupów. W Chersoniu mieli pokłócić się z „wagnerowcami”.

„Osobiście uważam, że nie było żadnych walk, tylko przedstawienie dla propagandy” – stwierdził jednak jeden z ukraińskich obserwatorów. Wskazał przy tym na znaczną liczbę rosyjskich dziennikarzy, którzy prawie natychmiast znaleźli się na miejscu.

„Niewykluczone, że Rosja zdecydowała się nie bronić regionu (okupowanej północno wschodniej Ukrainy – red.), nie zważając na oświadczenia prezydenta Putina, że celem »specjalnej operacji« jest »wyzwolenie« obwodów donieckiego i ługańskiego” – podsumowali ostatnie działania rosyjskiej armii eksperci z amerykańskiego Institute for the Study of War.

Po raz ostatni Putin potwierdził, że cele jego wojny zmniejszyły się do terenu obwodów donieckiego i ługańskiego podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Aszchabadzie. Mniej więcej w tym samym czasie sformowany w Charkowie ukraiński batalion ochotniczy „Kraken” wraz z oddziałami 93. brygady przeprawiły się na wschodni brzeg rzeki Oskoł i wyzwoliły pozostałą część Kupiańska.

Pozostało 84% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany