Ochotnicy z Polski już wyjeżdżają na Ukrainę walczyć z Rosjanami

Do MON napłynęły pierwsze wnioski o zgodę na służbę w ukraińskiej armii. Jednak większość chętnych wyjeżdża, nie patrząc na formalności.

Publikacja: 10.03.2022 21:00

Żołnierze ukraińskiej obrony terytorialnej

Żołnierze ukraińskiej obrony terytorialnej

Foto: AFP

Od początku inwazji na Ukrainę do Ministerstwa Obrony Narodowej wpłynęło 19 zapytań w sprawie wyrażenia zgody na służbę w obcym wojsku lub obcej organizacji wojskowej – informuje nas wydział prasowy MON. Zgodnie z prawem zgoda szefa MON jest konieczna w przypadku byłych żołnierzy zawodowych.

Inaczej jest u cywili. Tu zgodę wydaje minister spraw wewnętrznych. Ile wpłynęło do niego wniosków? MSWiA nie odpowiedziało na nasze pytania. MON precyzuje zaś, że spośród 19 zapytań nie wszystkie są wnioskami, a te, które „spełniają przesłanki formalne, są obecnie procedowane”. Z treści odpowiedzi nie wynika, by wydano jakąkolwiek zgodę. A nieoficjalnie wiadomo, że ochotnicy z Polski już teraz wyjeżdżają bez spełnionych formalności.

Czytaj więcej

Cudzoziemcy walczący z Rosjanami na Ukrainie mogą zostać Ukraińcami

Celem jest Międzynarodowy Legion Obrony Terytorialnej Ukrainy, którego utworzenie zapowiedział pod koniec lutego prezydent Wołodymyr Zełenski. – Nie jestem upoważniony, by ujawniać dokładną liczbę obcokrajowców, którzy już bronią Ukrainy z bronią w ręku. Ale łączna liczba wniosków zbliża się do 20 tys. – powiedział kilka dni temu szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Dodał, że ochotnicy pochodzą z 52 krajów.

Czy są wśród nich Polacy? O tym ukraińskie źródła nie informują. Jednak łatwo można znaleźć informacje, że w wyjeździe Polaków pomaga np. Jan Plewka, znana postać w środowisku miłośników broni. Jest instruktorem strzelectwa i szefem agencji ochraniającej m.in. gwiazdy na festiwalu w Opolu. – Wysyłamy ludzi do Ukrainy – potwierdza Plewka. – Mamy dużo chętnych. To ludzie w różnym wieku i o różnym doświadczeniu wojskowym. Wyjechało już 15 Polaków, trzech Niemców, dwóch Anglików, dwóch Kanadyjczyków i Amerykanin – wylicza.

O tym, że są chętni do wyjazdu, świadczą też wpisy w serwisie umożliwiającym wystawianie opinii o firmie Jana Plewki. Jeden z zainteresowanych napisał tam: „Jestem lekarzem traumatologiem, ale i czynnym strzelcem z papierami. Proszę o kontakt w ewentualnej sprawie wyjazdu”. Inny zaś dodał: „Jestem weteranem wojennym z byłej Jugosławii. Bośnia Hercegowina. Mam doświadczenie”.

Polacy, którzy trafili do Ukrainy, jeszcze nie służą z bronią w ręku, bo czeka ich sprawdzenie przez tamtejsze służby, szkolenie i wyrobienie dokumentów

Plewka nie jest jedynym pomagającym. Pod opiniami jego firmy można odnaleźć bezpośredni kontakt do dowódcy oddziału złożonego z Gruzinów, w którym mogą służyć Polacy. Oficjalną rekrutację prowadzi też Ambasada Ukrainy w RP, która podaje na Facebooku specjalne numery kontaktowe. O tym, jak przebiega rekrutacja, napisał jeden z uczestników forum poświęconego służbom specjalnym: „Każdy, kto chce walczyć na Ukrainie (...) może zadzwonić pod nr tel. (...) W ciągu 2–3 dni dostanie informację zwrotną z numerem telefonu po stronie ukraińskiej, nazwą przejścia i adresem punktu odbioru. Na dzień dzisiejszy jest to Nowojaworowsk”.

Zdaniem Jana Plewki Polacy, którzy trafili do Ukrainy, jeszcze nie służą z bronią w ręku, bo czeka ich sprawdzenie przez tamtejsze służby, szkolenie i wyrobienie dokumentów. I nie ukrywa, że większość wyjechało, nie starając się o zgodę z MON czy MSWiA. – Procedura jej wydania trwa około czterech miesięcy, a w obecnej sytuacji nie ma najmniejszego sensu czekać tak długo – wyjaśnia.

Procedura wkrótce ma się zmienić. Projekt ustawy o obronie ojczyzny, nad którym trwają szybkie prace w Sejmie, przewiduje, że zgodę na służbę za granicą ma zacząć wydawać wyłącznie MON.

Jan Plewka nie sądzi jednak, że ochotnicy będą mogli pomagać Ukrainie w zgodzie z polskim prawem. – Nieoficjalnie wiemy, że takich zgód nie będzie. Po pierwsze, rząd chce zatrzymać rezerwistów na wypadek ewentualnego zagrożenia. Po drugie, obawia się reakcji Rosji na oficjalną służbę Polaków – mówi.

Od początku inwazji na Ukrainę do Ministerstwa Obrony Narodowej wpłynęło 19 zapytań w sprawie wyrażenia zgody na służbę w obcym wojsku lub obcej organizacji wojskowej – informuje nas wydział prasowy MON. Zgodnie z prawem zgoda szefa MON jest konieczna w przypadku byłych żołnierzy zawodowych.

Inaczej jest u cywili. Tu zgodę wydaje minister spraw wewnętrznych. Ile wpłynęło do niego wniosków? MSWiA nie odpowiedziało na nasze pytania. MON precyzuje zaś, że spośród 19 zapytań nie wszystkie są wnioskami, a te, które „spełniają przesłanki formalne, są obecnie procedowane”. Z treści odpowiedzi nie wynika, by wydano jakąkolwiek zgodę. A nieoficjalnie wiadomo, że ochotnicy z Polski już teraz wyjeżdżają bez spełnionych formalności.

Pozostało 82% artykułu
Konflikty zbrojne
Izrael zbombardował stolicę Syrii. Są ofiary
Konflikty zbrojne
Ukraińcy są gotowi do ustępstw. Ale stawiają warunek Zachodowi
Konflikty zbrojne
Opcja atomowa Zełenskiego. Czy w ciągu kilku miesięcy Ukraina skonstruuje własną bombę?
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie. Koreańczycy już walczą i sprawiają problemy
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Konflikty zbrojne
Eksplozje w Kijowie. Pierwszy od sierpnia atak rakietowy Rosji na stolicę Ukrainy
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje