Pomimo około 89 miliardów dolarów przeznaczonych na szkolenie afgańskiej armii, talibowie potrzebowali niewiele ponad miesiąc, aby zdobyć większą część kraju. W ciągu ostatnich kilku dni bojownicy zajęli każde większe miasto w Afganistanie - od Kandaharu na południu, przez Mazar-i-Szarif na północy, Herat na zachodzie, po Dżalalabad na wschodzie. Teraz stoją u bram Kabulu.
Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani pochwalił afgańskie siły bezpieczeństwa i obrony w krótkim przemówieniu telewizyjnym w sobotę, mówiąc, że mają one "silnego ducha, aby bronić swoich ludzi i kraju".
W czasie ofensywy talibów część żołnierzy nie stawiała oporu, inni porzucili swoje posterunki. W niektórych przypadkach, jak twierdzą amerykańscy urzędnicy, gubernatorzy prowincji prosili siły bezpieczeństwa o poddanie się lub ucieczkę, być może w celu uniknięcia dalszego rozlewu krwi, ponieważ uważali, że klęska jest nieunikniona.
- Gdy morale raz spadnie, rozprzestrzenia się bardzo szybko, i to jest przynajmniej częściowy powód - powiedział amerykański urzędnik.
Amerykańscy oficerowie od dawna obawiali się, że szerząca się korupcja, dobrze widoczna w części afgańskiego przywództwa wojskowego i politycznego, osłabi determinację źle opłacanych, źle odżywianych i niewłaściwie zaopatrywanych żołnierzy pierwszej linii - niektórzy z nich byli pozostawiani na miesiące, a nawet lata na odizolowanych posterunkach, gdzie mogli zostać odbici przez talibów.