Najnowszy wpis Donalda Tuska w serwisie X ma charakter aluzyjny – premier pisze, że „Rosja to wrogość wobec Zachodu, zwłaszcza wobec Unii, pogarda wobec rządów prawa i wszelkich mniejszości, upartyjnienie gospodarki i mediów, zalegalizowana państwowa korupcja, religia na usługach władzy, panowanie służb specjalnych”. Po czym apeluje: „otwórz oczy i poszukaj podobieństw”. Jednak biorąc pod uwagę, że całkiem niedawno pisał w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego, że mamy do czynienia z wyborem „Europa czy Rosja. KO czy PiS”, aluzja jest dość czytelna.
Donald Tusk wykorzystał sprawę Tomasza Szmydta, by połączyć PiS z Rosją
Retoryka premiera Donalda Tuska ma co najmniej dwie płaszczyzny. Pierwsza to rzeczywiste zagrożenie infiltracją Polski ze strony Rosji i groźba eskalacji wojny hybrydowej, jaką Rosja toczy przeciwko Zachodowi i naszemu państwu. Tego zagrożenia nie można bagatelizować – i Tusk wydaje się być świadom powagi sytuacji, zwłaszcza wypowiadając się do audytorium poza Polską. W kwestii polityki zagranicznej premier jednym głosem mówi nawet z Andrzejem Dudą, z którym w każdym innym temacie toczy dość ostrą konfrontację.
Czytaj więcej
Nocny wpis premiera Donalda Tuska: "Rosja to wrogość wobec Zachodu, zwłaszcza wobec Unii, pogarda wobec rządów prawa i wszelkich mniejszości, upartyjnienie gospodarki i mediów, zalegalizowana państwowa korupcja, religia na usługach władzy, panowanie służb specjalnych. Otwórz oczy i poszukaj podobieństw".
Ale w ostatnich dniach Donald Tusk wyraźnie postanowił wykorzystać zagrożenie rosyjskie do prowadzenia polityki wewnętrznej, a konkretnie: kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Pretekstem do tego stała się ucieczka Tomasza Szmydta na Białoruś. Mimo starań polityków PiS i Suwerennej Polski, by zapomnieć o wszystkim, co łączyło byłego męża „małej Emi” z obozem dobrej zmiany, tylko wyborcy PiS uwierzą, że tak naprawdę był to najbliższy przyjaciel Kamili Gasiuk-Pihowicz. Faktem jest, że Szmydt odgrywał przez pewien czas istotną rolę w maszynce Suwerennej Polski do atakowania niechętnych wobec reform Zbigniewa Ziobry sędziów, co pozwala Donaldowi Tuskowi zaliczać go na konto PiS.