25. rocznica wejścia Polski do NATO przebiega w podniosłej, ale mimo wszystko optymistycznej atmosferze. W przededniu jej sojusz powiększył się o kolejne państwo, Szwecję, sprawiając, że Morze Bałtyckie staje się – z wyjątkiem obwodu królewieckiego oraz wschodniej części Zatoki Fińskiej – wewnętrznym akwenem państw NATO. Gratulujemy sobie, że w 1999 r. wykorzystaliśmy okno możliwości, przesuwając Polskę na Zachód, że potwierdziliśmy ten wybór pięć lat później, gdy zostaliśmy członkiem Unii Europejskiej. Cieszymy się, że jesteśmy wreszcie, po całych stuleciach, po właściwej stronie mapy i historii. Cieszymy się, że NATO jest silniejsze dzięki dołączeniu do sojuszu Finlandii i Szwecji.
Czarne chmury na horyzoncie w rocznicę wejścia do NATO
Ale ta rocznicowa atmosfera nie powinna uśpić naszej czujności. Sytuacja na froncie ukraińskim nie jest różowa, Zachód zaś nie jest w stanie dostarczyć Siłom Zbrojnym Ukrainy tyle broni i amunicji, ile ta potrzebuje. Widać też, że armia rosyjska, choć skorumpowana, zbiurokratyzowana i nielicząca się z życiem własnych żołnierzy, potrafi się uczyć w boju. Stąd ostrzeżenia wywiadów i różnego rodzaju think tanków, że za kilka lat Władimir Putin może zechcieć zaczepić któreś z państw NATO. Być może nie będzie to wojna tradycyjna, ale jakaś forma hybrydowego ataku, który wystawi na próbę lojalność Zachodu.
W dodatku coraz bardziej niepokojąco brzmią zapowiedzi Donalda Trumpa, który ma spore szanse wygrać wkrótce wybory prezydenckie w USA. Jak relacjonował Viktor Orbán, Trump podczas ostatniej rozmowy z węgierskim premierem zapowiedział, że doprowadzi do natychmiastowego zakończenia wojny, bo odetnie Ukrainę od amerykańskiej pomocy, co zmusi Kijów do natychmiastowych pertraktacji pokojowych. „Nie da ani grosza na wojnę Ukrainy z Rosją. Dlatego wojna się skończy” – powiedział Orbán, ciesząc się, że „plan pokojowy” Donalda Trumpa jest zbieżny z „pokojowym” podejściem rządu w Budapeszcie.
Czytaj więcej
„Kiedy widzisz, że jesteś pokonany, (...) musisz mieć odwagę negocjować” – powiedział Franciszek, znów dając dowód, że w sprawie wojny Rosji z Ukrainą drogi jego i Zachodu bardzo się rozeszły.