Liczba spraw konfliktowych miedzy rządem i prezydentem szybko rośnie. To już nie tylko zasadnicza rozbieżność w sprawie działań ministra Bartłomieja Sienkiewicza wobec mediów publicznych, pryncypialny spór o legalność ułaskawiania, którym Andrzej Duda przywrócił do polityki Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, ale również – to temat najświeższy – kwestia legalności odsunięcia od stanowiska prokuratora krajowego Dariusza Barskiego.
Czytaj więcej
Konflikt między rządzącą koalicją a przegranym w ostatnich wyborach PiS prowokuje pytania o perspektywę przyspieszonych wyborów. Te jednak, według najnowszego sondażu, jeszcze bardziej umocniłyby pozycję obecnej władzy.
Konstytucja z 1997 r. nie daje uprawnień prezydentowi w sprawie prokuratorów
Ta ostatnia kwestia jest szczególnego kalibru, bo grozi pęknięciem i dysfunkcjonalnością podstawowego instrumentu egzekwowania prawa, jakim jest prokuratura. Jej rozpad, atrofia, dualizm, jakkolwiek byśmy tej sprawy nie opisywali, niesie z sobą realne zagrożenia dla interesu państwa i obywateli. Zarówno w „większym”, jak i „mniejszym” pałacu powinno być oczywiste, że takiego stanu nie wolno tolerować. A jednak oczywiste nie jest. Prezydent w głębokiej trosce o swoje kompetencje zaprasza do siebie zbuntowanych zastępców prokuratora generalnego (tak jak zaprosił skazanych Wąsika i Kamińskiego) i publicznie daje im wsparcie. Całkiem jakby nie rozumiał, że przepisy, na podstawie których zyskał prawo uczestniczenia w procesie obsady stanowisk prokuratorskich, były zarzuconą w ostatniej chwili przez ministra Zbigniewa Ziobro kotwicą, a w klasycznym modelu prokurator generalny ma prawo meblować swoje bezpośrednie zaplecze.
Prezydent Duda zamiast rozładowywać napięcie w interesie państwa, potęguje konflikt w obszarach, które w żadnej mierze konstytucyjnie do niego nie należą.
To rzecz jasna moja szarża: prezydent świetnie to wszystko rozumie, ale znów gra po przeciwnej stronie niż rząd. Zamiast rozładowywać napięcie w interesie państwa, potęguje konflikt w obszarach, które w żadnej mierze konstytucyjnie do niego nie należą. Bo ustawa zasadnicza z 1997 roku żadnych kompetencji w sferze prokuratury prezydentowi nie dała.