Sprawa tylko z pozoru jest dziwna. Ujawnienie zeznań Marcina W., z całą oczywistością zastrzeżeń dotyczących ich wiarygodności, nie miało celu taktycznego, jakim byłaby odpowiedź prawicy na zarzut Tuska, iż prokuratura nie rozwija rosyjskich wątków śledztwa ze względu na interes PiS. W istocie można by odczytywać całą sytuację jako pułapkę, w którą lider PO wpakował się na własne życzenie, a teraz ponosi przykre konsekwencje nieprzemyślanych działań. Jest tu jednak pewna nieścisłość. Otóż nieprzemyślane byłyby jedynie wtedy, gdyby Tusk senior dysponował choćby źdźbłem wiedzy, że te zeznania obciążają jego syna bądź jego samego. Ergo, gdyby miał coś istotnego na sumieniu, lub przynajmniej miał wiedzę, co jest w zeznaniach Marcina W. Spokojnie zakładam, że nie miał.
Podobnie jak wolny jestem od wątpliwości, że Marcin W. na temat Tusków konfabulował. Po pierwsze, jego opowieść jest szyta tak grubymi nićmi, że uwierzyć w nią mogłyby tylko umysły słabiutkie, których nie ma nawet w kręgu wysługujących się Zbigniewowi Ziobrze prokuratorów. Po drugie, gdyby tacy się znaleźli, sprawa sprzed pięciu lat pewnie by się już toczyła.
Czytaj więcej
Chociaż rewelacje wspólnika Marka Falenty wydają się niewiarygodne, prokuratura powinna poważnie zbadać wersję szpiegostwa przy sprzedaży taśm z „Sowa i Przyjaciele”.
Chodzi więc o zupełnie co innego. O co? O totalną wojnę z liderem opozycji. O hejtowanie Tuska wszelkimi możliwymi metodami. O odsądzanie go od czci i wiary, przypisywanie mu najgorszych cech. Trąbienie o jego rzekomej nieuczciwości, zdradzie, podłości, braku kwalifikacji do czegokolwiek, z moralnymi na czele. W intencji liderów prawicy Tusk ma być stygmatyzowany jako wróg Polski numer jeden na zawsze, nie tylko najbliższe lata. Widać to w przekazie mediów rządowych; intencja ta jest jasna jak słońce, a zeznania Marcina W. tylko z nią orkiestrują.
I jeszcze jedna oczywistość na koniec: władza hejtuje Tuska, bo się go śmiertelnie boi. Gdzieś tam w najpilniej strzeżonych sejfach na Nowogrodzkiej leżą pewnie teczki z wynikami badań, które dowodzą, że Tusk jest najważniejszym i najbardziej rokującym przeciwnikiem PiS. Najpoważniejszym kandydatem na premiera. Jedynym, który jest w stanie na czele jakiejś nowej koalicji posprzątać po PiS. Dlatego trzeba go obrzucać błotem codziennie i konsekwentnie, licząc, że coś się przyklei. Zeznania Marcina W. dają taką sposobność, więc bojówkarze PiS harcują. A że to podłe i niemoralne, pal sześć. Dla utrzymania władzy na politycznym ołtarzu pali się nie takie rzeczy.