Bogusław Chrabota: NATO zwiększa bezpieczeństwo Polski i Polaków

Bez przesady można nazwać dzisiejsze decyzje NATO reorientacją geopolityczną świata. Paradoksalnie zafundował nam ją Putin, któremu nie wypalił plan szybkiego przesunięcia rosyjskiej strefy buforowej na zachód.

Publikacja: 24.03.2022 17:47

Bogusław Chrabota: NATO zwiększa bezpieczeństwo Polski i Polaków

Foto: AFP

Gdyby mu się udał - naiwny – jak dziś już wiemy plan przejęcia w kilka dni Ukrainy, następnym punktem w jego długoterminowej strategii byłaby Polska i kraje nadbałtyckie. Nie przesądzam, że doszłoby do ataku Rosji na kraje NATO, nie mniej nie mam wątpliwości, że stalibyśmy się obiektem permanentnej wojny hybrydowej. Środki w niej użyte byłyby pewnie różne; od sabotażu, po zróżnicowaną presję polityczną, łącznie z ingerowaniem w wybory, rozbijaniem Unii Europejskiej, czy dalszą destrukcją naszych systemów konstytucyjnych. Cel byłby jednak jeden; niszczenie więzi wspólnotowych, które stawałyby się z wolna przyczynami do usunięcia naszych krajów z obu wspólnot: Unii Europejskiej i NATO.

Tak rozbrojona flanka wschodnia łatwo stałaby się przedmiotem szantażu, jakiego próbowano w Kijowie. W zamian za „gwarancje bezpieczeństwa” - neutralność, demilitaryzacja i gotowość na przyjęcie modelu politycznego i elit, które sprzyjałyby Kremlowi. A jeśli nie, to może i w przyszłości wojna. Realność tego scenariusza rozbroiła jednak ukraińska armia i osobiście Wołodymyr Zełeński. Prezydent Ukrainy na ewakuował się z zagrożonego Kijowa, przez co uniemożliwił stworzenie marionetkowego, pro-putinowskiego rządu. A ukraińskie siły zbrojne nie tylko dowiodły swojej sprawności bojowej, ale na dodatek – po miesiącu rosyjskich niepowodzeń – zdają się przejmować inicjatywę.

Czytaj więcej

Stoltenberg: Będzie więcej żołnierzy, samolotów, okrętów na flance wschodniej

W międzyczasie, a jak ów międzyczas bardzo był potrzebny przekonujemy się na co dzień, Zachód się otrząsnął z pierwotnego szoku, i podjął bezprecedensowe w ostatnich trzech dekadach środki zaradcze. Dziś z ulgą powtarzamy; jesteśmy jako państwa demokratyczne solidarni w kwestii sankcji i reorientacji gospodarczej Unii. To decyzje trudne do podważenia, a jedyne co nas czeka, to konsekwentne budowanie bypassów, które odetną nas – w nieodległej perspektywie – od rosyjskich węgla, ropy i gazu.

Nie można tu oczywiście grzeszyć naiwnością; nie będzie to proces ani automatyczny, ani jednomyślny; koniunkturalizm części europejskich elit i rosyjskie pieniądze będą próbowały dokonywać rozłamu, nie mniej przeciąganie się wojny na Ukrainie, realny wymiar ludobójstwa dokonywanego przez wojsko rosyjskie trudno będzie oszukać. Podobnie, jak niemożliwe już będzie przekonanie europejskiej i światowej opinii publicznej do bzdurnych tez putinowskiej propagandy.

Jeszcze ważniejsze są decyzje NATO. Opowiedział o nich w czwartek, po brukselskim szczycie sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg. NATO utworzy nowe grupy bojowe w Bułgarii, Węgrzech, Rumunii oraz Słowacji. Łącznie będzie osiem wielonarodowych grup bojowych od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne. Ważnym komponentem systemu bezpieczeństwa w Europie jest 100 tys. żołnierzy USA. W gotowości bojowej pozostaje lub pozostawać będzie 40 tys. żołnierzy pod bezpośrednim dowodzeniem NATO, głównie na wschodniej flance Sojuszu.  Na dodatek, na oblewających Stary Kontynent morzach pływa pięć grup bojowych lotniskowców od dalekiej północy po Morze Śródziemne. Te siły morskie, wyposażone w poważną rakietową broń ofensywna będą zresztą powiększane. Ważne wydają się też decyzje NATO-wskie o wzmocnieniu sił lotniczych, przeciwlotniczych i przeciwrakietowych. Sojusz zainwestuje również w cyberobronność i kompetencje obrony kolektywnej.

Podsumowując, będziemy w skali kontynentalnej świadkami remilitaryzacji Europy, a geopolitycznej – przesunięcia ciężaru amerykańskiej doktryny obronnej z regionu Pacyfiku na Euroatlantycki. A szukając bliższej nam pointy, polskie gwarancje bezpieczeństwa zwiększą się kilkukrotnie. Oczywiście, nie można wykluczyć w tym kontekście szaleństwa przeciwnika i ataku na cele w naszym kraju, nie mniej potencjał militarny nie radzącej sobie na Ukrainie Rosji, w porównaniu z zasobami NATO-wskimi w Europie będzie absolutnie niesymetryczny.  Na korzyść NATO oczywiście.

Mam rzecz jasna świadomość, że nasz strach przed wojną karmi się historycznymi analogiami, i na koniec dnia zawsze wspominamy samotność Polski we wrześniu 1939 roku. Tyle, że wtedy – i to należy podkreślić – na terenie naszego kraju nie było sojuszniczych wojsk. Musieliśmy walczyć sami. Dziś jest inaczej. Na polskich granicach stacjonują amerykańskie bataliony, a naszego nieba strzeże lotnictwo całego NATO. Trzeba być czujnym i uważnym, ale strach nie powinien rządzić naszymi wyborami. Za to Polska musi podejmować swoje decyzje z żelazną konsekwencją, każdy nasz krok – zwłaszcza w kwestii wparcia Ukrainy musi być koordynowany i uzgadniany z partnerami z NATO. Za żadne skarby i nic na własną rękę, bo w działaniu w pojedynkę najłatwiej o śmiertelne błędy.

Na koniec tego komentarza jeszcze jedna oczywista konstatacja. Jesteśmy i będziemy bezpieczniejsi dzięki bohaterstwu Zełeńskiego i Ukrainy. Heroiczna obrona bratniego nam kraju dała czas na konsolidację i przygotowania się Zachodu na nowe i trudne czasy. Obowiązuje nas w tej kwestii nie tyle wdzięczność, co moralny dług, który powinien rozstrzygać o każdej formie pomocy dla walczącego o życie za naszą wschodnia granicą narodu. Musimy pamiętać bez względu na finał tej wojny. Musimy pamiętać zawsze.

Gdyby mu się udał - naiwny – jak dziś już wiemy plan przejęcia w kilka dni Ukrainy, następnym punktem w jego długoterminowej strategii byłaby Polska i kraje nadbałtyckie. Nie przesądzam, że doszłoby do ataku Rosji na kraje NATO, nie mniej nie mam wątpliwości, że stalibyśmy się obiektem permanentnej wojny hybrydowej. Środki w niej użyte byłyby pewnie różne; od sabotażu, po zróżnicowaną presję polityczną, łącznie z ingerowaniem w wybory, rozbijaniem Unii Europejskiej, czy dalszą destrukcją naszych systemów konstytucyjnych. Cel byłby jednak jeden; niszczenie więzi wspólnotowych, które stawałyby się z wolna przyczynami do usunięcia naszych krajów z obu wspólnot: Unii Europejskiej i NATO.

Pozostało 86% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich