– Przyczyn likwidacji jest wiele. Przede
wszystkim to wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej przy
jednoczesnej silnej dominacji dyskontów, co uderza w sprzedaż żywności i handlu
w internecie i w ogromnym stopniu wpływa na spadki sprzedaży obuwia i odzieży
– mówi Tomasz Starzyk. – Handel na bazarach trzyma się jedynie za sprawą silnej
lojalności i przywiązania okolicznych mieszkańców, przyzwyczajonych do robienia
codziennych zakupów.
Eksperci widzą problem podobnie. – Handel się
zmienia, a na prowincji wiele firm sprzedawało tak samo jak w latach 90.
Teraz mamy inne czasy, klienci mają swoje oczekiwania – uważa Agnieszka
Górnicka, prezes Inquiry. Zwraca uwagę na zmianę pokoleniową. Spadkobiercy
założycieli takich firm niekoniecznie chcą kontynuować działalność. – Rynek pracy daje
dzisiaj nieskończenie więcej możliwości. Do tego, nawet chcąc sprzedawać, można
to zrobić choćby przez internet. Dlatego liczba sprzedawców będzie się kurczyć
– dodaje.
Bazar traci przez internet
Dr Jolanta Tkaczyk z Katedry Marketingu w
Akademii Leona Koźmińskiego zwraca uwagę, że z jednej strony moda na zakupy
online zyskuje na popularności, oferując wygodę i szeroki wybór produktów,
które często można nabyć w niższych cenach niż na tradycyjnych bazarach. Z
drugiej zaś, chińskie platformy e-commerce przyciągają klientów niskimi
cenami i różnorodnością asortymentu, co może znacząco wpłynąć na spadek liczby
straganów. – Dodatkowo, popularność dyskontów, które oferują nie tylko tanie
produkty spożywcze, ale również przemysłowe, sprawia, że konsumenci coraz
częściej rezygnują z zakupów na targowiskach – twierdzi.
– Spadek liczby handlowców na bazarach to z
dużym prawdopodobieństwem trend, który się utrzyma, choć nie jest spowodowany
jednym konkretnym czynnikiem, a raczej splotem co najmniej kilku – ocenia dr
Mariusz Woźniakowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego.
Wskazuje na ciągły wzrost kosztów
prowadzenia działalności gospodarczej, co w przypadku małych działalności uderza
mocno. – Potencjalny zysk jest na tyle niewielki i często niepewny, że bardziej opłaca się zamknąć działalność i poszukać stałego zatrudnienia na
etacie, często w obszarze handlu, ale w dużym podmiocie – mówi.
Dodatkowo na rynku cały czas widoczna jest
postępująca koncentracja dystrybucji, co powoduje agresywną walkę o klienta „na
promocje” prowadzoną przez duże sieci handlowe. – Takiemu zjawisku nie są w
stanie stawić czoła małe podmioty, nawet zrzeszone w większe grupy. W
konsekwencji mali handlowcy w odczuciu konsumentów stają się często mało
atrakcyjni cenowo (choć często nie ma to pokrycia przy porównaniu rzeczywistych
cen), co jest często kluczowym czynnikiem decydującym o wyborze miejsca zakupu
– mówi dr Mariusz Woźniakowski.