W efekcie dla wielu importerów rozporządzenie wprowadzające embargo na szereg produktów z Ukrainy było jak kubeł zimnej wody. Ogłoszono je w sobotę bez najmniejszych konsultacji z biznesem.
– Jesteśmy zaskoczeni, a wręcz zdumieni. Zupełnie nie rozumiemy, dlaczego objęto nim wino. Nie docierały do nas żadne niepokojące informacje o jakości wina sprowadzanego z Ukrainy – mówi Magdalena Zielińska, prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. – Co prawda udział ukraińskiego wina jest na polskim rynku stosunkowo niewielki, ale zakaz ten oznacza bardzo duże problemy dla importerów, którzy mają je w swojej ofercie – dodaje.
W jednym worku
Branża podejrzewa, że skoro piwa i napojów spirytusowych (poza alkoholem etylowym pochodzenia rolniczego) zakaz nie dotyczy, to wino jako wyrób zdefiniowany w unijnym rozporządzeniu o rynkach rolnych zostało bezrefleksyjnie włączone do polskiego projektu. Już wysłano stosowne apele do resortu rozwoju i technologii.
Czytaj więcej
Ogłoszona gorączkowo strategia ratowania polskich rolników poprzez interwencyjny skup zbóż po 1400 zł za tonę ma dziury. Nawet izby rolnicze nie wiedzą, kto będzie dopłacał do ziarna. Mało kto w ogóle skupuje dziś zboże.