Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę polscy konsumenci nawołują w internecie do bojkotu rosyjskich i białoruskich produktów. Tych towarów na rynku nie ma wiele (najwięcej jest kosmetyków), ale w odpowiedzi na apel firmy i sieci handlowe zaczynają je usuwać.
Bojkot w sklepach
– Nie chcemy w żaden sposób wspierać producentów z Rosji, których podatki zasilając rosyjski budżet – mogą być również przeznaczane na cele związane z atakiem na Ukrainę – mówi Agata Nowakowska, rzecznik Rossmanna w Polsce. – W trybie natychmiastowym zdecydowaliśmy o zdjęciu z półek 52 artykułów wyprodukowanych bezpośrednio w Rosji oraz 101 produktów polskiego dystrybutora (chodzi o markę Natura Siberica, dostarczającą kosmetyki na licencji rosyjskiej spółki Natura Siberica LTD) – dodaje.
– Nawet niewielka akcja, jeśli jest prowadzona przez miliony konsumentów na świecie, w efekcie może wywołać w skali globalnej większy efekt – mówi Agnieszka Gornicka, prezes Inquiry. – W obecnej sytuacji nasze możliwości działania są ograniczone do pomocy Ukraińcom i prób wpłynięcia na firmy rosyjskie, np. bojkotując ich produkty, nawet jeśli uderzy to też w firmy, które nie mają nic wspólnego z rządową propagandą – dodaje.
Wszystko zaczęło się od akcji w mediach społecznościowych, gdzie Polacy wymieniali się informacjami, jakie rosyjskie produkty czy marki są w ofercie sklepów. W efekcie kolejne sieci decydują w ten sposób zareagować na rosyjską inwazję, także przez sygnały od klientów nawołujących do usunięcia towarów.
16 produktów z Rosji i Białorusi zniknęło z Biedronki. To m.in. rosyjskie wódki Beluga, Russian Standard czy Żurawie. Podobnie orzeszki piniowe pod marką własną, których produkcja zdominowana jest przez dostawców z Rosji. Nie wejdą również do oferty te produkty, które były w planowanych promocjach.